Styczeń, 2013
Dystans całkowity: | 47.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 03:50 |
Średnia prędkość: | 12.26 km/h |
Liczba aktywności: | 2 |
Średnio na aktywność: | 23.50 km i 1h 55m |
Więcej statystyk |
zima nad Odrą czyli jak fajnie mieć ferie
d a n e w y j a z d u
12.50 km
0.00 km teren
01:15 h
Pr.śr.:10.00 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:-1.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Tak się gapiłam...
aż się zagapiłam.
Wbrew wskazaniom licznika, chyba udało mi się osiągnąć drugą prędkość kosmiczną. Co do swobodnego spadania, całkiem niezłe było :D
Śledztwo Gadżeta czyli rowerowy nowy rok :-)
d a n e w y j a z d u
34.50 km
0.00 km teren
02:35 h
Pr.śr.:13.35 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Planowaliśmy to przełomoworoczne przedsięwzięcie od kilku dni. W starym roku nie wyszło, ale do czterech razy sztuka. W Nowy Rok wystartowaliśmy.
A więc, tym razem na południe i południowy wschód.
Park Zachodni, Gądowianka... 2 "górskie" premie za nami ;-)
Park Grabiszyński i Mała Ślęża vel Mała Sobótka. Tyle lat mieszkam we Wrocławiu, wiedziałam o tym miejscu, ale nigdy tu nie byłam.
Park Południowy. Mijamy kolejne wzniesienie. Wzgórze Georga Bendera. Nie wiem, czy to w końcu oficjalna nazwa, ale przecież takie miejsce nie może być bezimienne. Nawet głazy narzutowe są. Lodowiec ich nie przywlókł, no w każdym razie nie tu, ale narzutowe są. Stuprocentowo.
Jak przystało na zabytkowy park - pomnikowe drzewa.
Hmmm... bez czego nie może się obyć przedwiosenna wyprawa? No...? Bez błota!
I oto jest. Ulica Koszycka. Powinna się nazywać Szarobłotna.
albo Gawronia ;-)
Ekspresem, kilka skoków przez progi na Terenowej i Salamandra u celu.
Pobieżne spojrzenie odszukuje pierwsze oznaki nadchodzącej wiosny. Żeby nareszcie! Ale krokusy naprawdę kiełkują.
Bardziej wnikliwe oko Inspektora Gadżeta dostrzega jednak coś bardzo niepokojącego. Na działce grasował złodziej! Gdzie jest nasz kran?!
Kranu nie ma :( Poszedł w inne ręce, przy udziale osób trzecich. Poza tym wszystko OK, domek stoi, truskawki smacznie śpią, pietruszka się zieleni. Omszone pierwiosnki też pokazują pierwsze listki.
Są nawet styczniowe pąki bzu. Wiosna idzie. Idzie wiosna. Przyjdzie, kiedyś tam.
Dzień krótki, trzeba się zbierać. Z powrotem trochę inaczej, przez Park Skowroni, ale w końcu i tak przez Południowy. Tu widok na staw i taras Landsberga.
Przy wyjeździe jeszcze jedno "odkrycie" - pomnik Szopena. Naprawdę dawno tu nie byłam.
Jeszcze raz Górka Skarbowców. Jednak Mała Ślęża, czy też Mała Sobótka, brzmi o wiele lepiej. Kiedyś Ślężę pewnie było z niej... widać :))
Teraz już szybko do domu. Pięknie pachnie... Hurra! Zapiekanka!
A na deser serniczek :) Pycha!
Tomek, od dawna o tym wiem, jesteś najlepszym kucharzem na świecie :)
Kuba, dzięki za wspólną wycieczkę. Chyba musimy się wybrać jeszcze raz, tylko najpierw trzeba kupić kran. Szabroodporny.