Październik, 2014
Dystans całkowity: | 167.45 km (w terenie 81.00 km; 48.37%) |
Czas w ruchu: | 11:40 |
Średnia prędkość: | 14.35 km/h |
Liczba aktywności: | 5 |
Średnio na aktywność: | 33.49 km i 2h 20m |
Więcej statystyk |
Nowa wieża na Czernicy
d a n e w y j a z d u
0.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Natchnięci przez bogdano, a kumaci nie za bardzo, że dni krótkie, a do Bielic daleko, postanowiliśmy wybrać się na Czernicę. Wszystko przez nową wieżę :) Wieża była. Z rana nawet było słońce, błękit nieba, widoki... Tyle, że jak doszliśmy do wieży, to akurat wszystko licho wzięło - słońce, błękit nieba i widoki też. Mgła, mgła, mgła, gdzie nie spojrzeć. Podnosiła się razem z nami i razem z nami dotarła na szczyt Czernicy.
Miny nam zmarkotniały, nosy na kwintę. No! Może nie tak całkiem.
Po prawdzie to takiej wilgoci tylko chrobotki rade. Ale nie ma tego złego... Daleko widać nie było, to bliżej tez warto się przyjrzeć.
Porosty w Górach Bialskich © salamandra
Zeszliśmy niżej, to i coś tam przed sobą zobaczyć było można.
Jesienny szlak w Górach Bialskich © salamandra
Zobaczyć i pomarzyć. Ach, żeby wrócić tu rowerem :) Az się człowiek uśmiecha do własnych myśli. Jakby tak... szosóweczką.
Ale pieszo tez ładnie.
Jesienią na szlaku w Górach Bialskich © salamandra
Taaaki las :)
Zajęcia terenowe, czyli Salamandra w pracy
d a n e w y j a z d u
0.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Nie bardzo wiem za co, ale chyba podpadliśmy Komuś tam na górze. Trzy paskudne, najzimniejsze, deszczowe dni w październiku i akurat te trzy dni - to nasz wyczekiwany, od a do zet zaplanowany wyjazd w Masyw Śnieżnika i do złotej Pragi. Prawdziwy chichot losu - Praga, tym razem szara jak i cała ta jesienna szaruga. Trudno...
Ćwiczenia terenowe odbyły się w cośkolwiek błotnym otoczeniu. W każdym razie rozważaniom o działalności rzeki w górnym biegu aura sprzyjała. Tama na Wilczce, jak zawsze majestatyczna i z jesienią jej do twarzy.
Tama na Wilczce © salamandra
Rozpoznawanie gnejsów śnieżnickich też szło całkiem nieźle.
Makroskopowe rozpoznawanie gnejsów śnieżnickich © salamandra
Odrobina słońca wzbudziła prawdziwy entuzjazm :) bo na pewno nie gnejsy, czerwień buków, złoto jaworów ani takie tam... ;)
Salamandra w pracy © salamandra
Chwilowy deficyt wody w chmurach, umożliwił Salamandrze przeprowadzenie zajęć tak, jak to lubi najbardziej.
Zajęcia terenowe z geografii © salamandra
W drodze powrotnej, złodziejska ścieżka, Igliczna, pola i wszystko wokół znowu otulone mgłą.
Otulona jesienną mgłą © salamandra
Cóż, taki czas... :)
Niedzielna runda
d a n e w y j a z d u
32.00 km
8.00 km teren
02:00 h
Pr.śr.:16.00 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Przez Jerzmanowo - Samotwór - Skałkę - lasem do Gałowa i z powrotem.
Ostatnie promienie Słońca łapię na mostku na Strzegomce.
Zanim się schowa © salamandra
Zerkam przez ramię - na horyzoncie majaczą kontury Ślęży.
Taka malutka - Ślęża na horyzoncie © salamandra
Mam farta, z powrotem - z wiatrem :)
Rachuba czasu
d a n e w y j a z d u
21.00 km
12.00 km teren
01:30 h
Pr.śr.:14.00 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Jest czas bielutkich przebiśniegów, błota, potem chabrów i maków, żółtych słoneczników, gorącego lata. A teraz - złotych buków, płonących czerwienią dębów i szarych mgieł.
Jesienne mgły nad leśnymi uprawami © salamandra
Te mgły... fajnie się snują. Jak tutaj, nad moimi ulubionymi uprawami.
Przekonałam się, że wcale nie muszą być szare.
Czas mgieł © salamandra
Różowe?
Jesienny zachód © salamandra
Dziewczyny lubią brąz?
d a n e w y j a z d u
49.20 km
29.00 km teren
04:00 h
Pr.śr.:12.30 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
22 Otwarte Mistrzostwa Wrocławia w jeździe rowerem na orientację - III etap - 3 miejsce :)
W klasyfikacji generalnej po 3 etapach - 3 miejsce! Jak tu nie lubić zawodów na orientację?
Dziewczyny lubią brąz © salamandra
Ten etap był dla mnie trudny. Nie chodzi o trudność w odszukiwaniu punktów, ale o niełatwy teren. Wyrobisko starej cegielni koło Mrozowa, to zaskakująco fajne singielki, ścieżki mtb, ale... no właśnie - strome ścianki, mnóstwo ścianek. Dla salamandry - wielkie to wyzwanie i ciężka przeprawa. W sumie dumna byłam z siebie, że ukończyłam tę trasę, a tu proszę jeszcze dekoracja na deser.
Dyplom za 3 etap © salamandra :)
Srebrny medal przegrałam o 3 sek. Cóż, jak wiemy, można przegrać o
ułamek sekundy, taką mniumnią, mniumną tysięczną część. Jednak, o dziwo, niedosytu nie czuję.
Oczywiście wiadomą jest, że w kategoriach K - konkurencja jest mniejsza,
zwłaszcza w tych "bardziej dojrzałych" :D ale radość - na pewno mniejsza
nie jest. Fajnie, że nie pokonały mnie te, zasypane liśćmi, jesienne
ścieżki. Naprawdę, polubiłam zawody na orientację.
towarzysz brontozaurus rex i wieczorna mgła nad Bystrzycą.
d a n e w y j a z d u
21.40 km
12.00 km teren
01:25 h
Pr.śr.:15.11 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Nie ma to jak piękny, jesienny dzień spędzić na... szkoleniu bhp :(
I tak słoneczne chwile, ba godziny, zmarnowane pod wodzą towarzysza dinozaura, rozprawiającego o szykującej schabowego, towarzyszce małżonce. Oczywiście z kością - ten schabowy, bo towarzyszka małżonka to nie wiem. W przerwach złote myśli, jak to miejsce kobiety jest w kuchni, ewentualnie pralni i dobrze, że towarzyszy gaci nie musi, owa towarzyszka żona prać we frani. Towarzyszu inżynierze, towarzyszu kierowniku, towarzyszu kolego, że to się tacy towarzysze brontozaury gdzieś uchowali...
Sytuację uratowała pani strażak. Krótko, rzeczowo, ze swadą na temat. Babka z ikrą - wyraźne przeciwieństwo towarzyszy reliktów z epoki.
Mnie w każdym razie zostało niewiele z popołudnia i trochę wieczoru. Na deser mgły z doliny Bystrzycy.
Jesienna mgła w dolinie Bystrzycy © salamandra
Jesienne Sowie i Kalenica.
d a n e w y j a z d u
0.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
W drodze na Kalenicę © salamandra
Złota jesień już się zaczęła. Już jest... i moje ulubione kolory. Złoto buków, czerwień jaworów, szarość gnejsów. Już się nie mogłam doczekać. Buczyna na Kalenicy - jak zaczarowana. Tęskniłam za tą ścieżką od zimy.
A w drodze powrotnej, można powiedzieć, odkryliśmy Rymarza.
Po kolacji na Rymarzu © salamandra
Takie wypady kocham. Chwile pełne nieśpiesznej fascynacji grą barw, przestrzenią i ciszą. I gdzieś tam... umykające lato.
Wojnowice, prawie jesienne.
d a n e w y j a z d u
43.85 km
20.00 km teren
02:45 h
Pr.śr.:15.95 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Przez lasy - Mokrzański, Mrozowski, koło stadniny i przez Mrozów do Wojnowic. W pałacu jakoby jakiś remont, ale okolica - park, łąki, trawniki, fosa - zapuszczone, że patrzeć żal. Z powrotem przez Wilkostów, Brzezinkę Średzką, Pisarzowice, Wilkszyn i uprawy. Trasa niby standardowa, ale dawno nie ćwiczona.
No i... we Wrocławiu jesień złota tuż, tuż...
Za to w Wojnowicach, we wsi - raczej czerwona.
Wokół pałacu - jeszcze kwitną grążele.
Wodne pałki na polu koło Mrozowa, raczej jesienne.
A po drodze - jeszcze takie... O! Cudaki