salamandra prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2014

Dystans całkowity:374.40 km (w terenie 104.00 km; 27.78%)
Czas w ruchu:24:45
Średnia prędkość:15.13 km/h
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:37.44 km i 2h 28m
Więcej statystyk

minus siedem

  d a n e    w y j a z d u 14.25 km 8.00 km teren 01:00 h Pr.śr.:14.25 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:-7.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Kross Level A1
Poniedziałek, 27 stycznia 2014 | dodano: 01.02.2014

Śniegu nie za wiele, a ciepła starczyło tylko na godzinę. Pierwsze zastrajkowały rękawiczki, więc wróciłam. Szkoda, bo zmrożone ścieżki są super!
Strasznie już tęsknię, tak bardzo mi brakuje... czasu na rower :(



W odcieniach szarości.

  d a n e    w y j a z d u 38.75 km 5.00 km teren 02:20 h Pr.śr.:16.61 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Kross Level A1
Niedziela, 19 stycznia 2014 | dodano: 19.01.2014

Rower wykąpany, wypluskany, wychuchany, z makijażem, czyli dzisiaj asfalty. Pętla przez Jerzmanowo, Samotwór, Gałów i Ratyń. Wszędzie to samo. Szare chmury, szara mgła, szara droga. Jedyny barwny akcent na trasie to... rozświetlony terminal lotniska ;)

Wrocławski port lotniczy
Wrocławski port lotniczy © salamandra



Osady atmosferyczne i styczniowe Wojnowice

  d a n e    w y j a z d u 46.95 km 20.00 km teren 03:25 h Pr.śr.:13.74 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Kross Level A1
Sobota, 18 stycznia 2014 | dodano: 19.01.2014


Kropelki wody na trawach
Kropelki wody na trawach © salamandra

Planowałam złapać świt. Owszem, złapałam, tyle, że w domu. Zanim się dowlokłam do lasu, straciłam najlepsze światło. Ale, skoro się już dowlokłam… Łąka pod Lasem Mokrzańskim II
Łąka pod Lasem Mokrzańskim © salamandra

Łąka pod Lasem Mokrzańskim
Łąka pod Lasem Mokrzańskim II © salamandra

Łąki, zastałam jeszcze oszronione.
Szron na trawach
Szron na trawach © salamandra

Tak sobie kontemplowałam, a szron, w jednej chwili, zamienił się w kropelki rosy. Przez moment zalśniły – delikatnie i ulotnie. W każdej kropli zamigotała maleńka tęcza.
Kropelki wody na trawach II
Kropelki wody na trawach II © salamandra

Ruszam dalej. Las szybko syci się ciepłem. Wilgotna ziemia paruje.
Parująca ziemia
Parująca ziemia © salamandra

Nadal kwitną leszczyny.
Kwitnące leszczyny
Kwitnące leszczyny © salamandra

Gapię się, gapię, a tu droga szybko rozmarza. Przybywa błota i to przestaje być zabawne. Utaplałam się, zanim przejechałam przez las Mokrzański. A tu jeszcze Mrozowski po drodze. Nie było tak źle. Zresztą, co to za różnica, jak już i tak byłam cała upaćkana. Pojechałam koło stadniny.

Pałacyk w Mrozowie widoczny z daleka. Obecnie funkcjonuje tam dom opieki.
Pałac w mrozowie
Pałac w Mrozowie © salamandra

Pora na asfalt. Szybki i chłodny zjazd do Wojnowic. W samo serce mokradeł. Oczywiście skręcam do zamku na wodzie. Wydaje mi się, że to jedyny na Dolnym Śląsku zamek na wodzie, a na pewno jedyny taki w okolicy. Pałac na wodzie II
Pałac na wodzie © salamandra

Pałac w wojnowicach
Pałac w Wojnowicach II © salamandra

Zwracają uwagę także potężne drzewa.
Dąb w Wojnowicach

Przy pałacyku jak zwykle kręcą się spacerowicze. Jest tez kilku rowerzystów. Przydałaby się ciepła herbata. Cóż, to mrzonka. Realny jest za to batonik w kieszonce i robię z niego użytek. Ale jakaś mała kawiarenka w tym miejscu – naprawdę bardzo by pasowała. Nie ma. Szkoda.

Jeszcze portret z Krossem i koniec popasu.
Pałac na wodzie
Pałac na wodzie © salamandra

Wracam przez Wilkostów, drogą, co to ją ostatnio obadałam, że dostępna dla samochodów osobowych i autobusów szkolnych. Potem przez Pisarzowice i Wilkszyn w stronę domu. Po drodze zahaczam jeszcze o Miłoszyn. Jakaś gnida wali mi kłęby spalin prosto w twarz. Że też taki rupieć daje radę się ślimaczyć. Dalej, za mostem na Bystrzycy, jak zawsze. Do domu wracam w dobrym humorze, wcale mi nie przeszkadza, że obiad tymczasem nie chciał się sam ugotować. Najwyższa pora upitrasić coś niecoś. Nie powiem, że nie zgłodniałam.



Pałacyki i kościoły albo krajoznawczo asfaltem.

  d a n e    w y j a z d u 52.15 km 12.00 km teren 03:30 h Pr.śr.:14.90 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:2.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Kross Level A1
Poniedziałek, 13 stycznia 2014 | dodano: 13.01.2014


Dzisiaj, generalnie kierunek północny - zachód. Najpierw jednak, standard - przez uprawy, czy jak niektórzy mawiają - holenderski las, do Leśnicy. W parku rzut oka na zamek. Obecne centrum kultury ma bogatą przeszłość, a i duchem jakowymś poszczycić się może. Podobno za krzywdy wyrządzone stabłowickim chłopom pokutuje w nim dusza hrabiego, starosty śląskiego.

Zamek w Leśnicy
Zamek w Leśnicy © salamandra

Nieopodal, równie wiekowy kościół św. Jadwigi. Czasem, chyba za sprawą kamiennej wieży, wydaje mi się jakby wyjęty ze średniowiecza.

Kościół w Leśnicy
Kościół w Leśnicy © salamandra

Zostawiam za sobą leśnicki zamek, park, kościół, wyjeżdżam z Wrocławia. Mijam Mokrą. Po drodze, znaki zapowiadają pałac w Brzezinie. Obecnie hotel, przypomina raczej wiejską rezydencję. Wokół park. Przy okazji, jeszcze mu się przyjrzę.

Pałac w Brzezinie
Pałac w Brzezinie © salamandra

Przypominam sobie, że widziałam tu kiedyś, w pobliżu pewną ciekawostkę, skręcam sprawdzić, czy jeszcze istnieje. Wcześniej, zatrzymuję się jeszcze przy kościele NMP Różańcowej. Zawsze mnie ciekawił i jest znacznie starszy niż pałac.

Kościół w Brzezinie
Kościół NMP Różańcowej w Brzezinie © salamandra

A ciekawostka? Jest. Coś, jakby kolarski plac zabaw :)

Kolarski plac zabaw
Kolarski plac zabaw © salamandra ;)

Teraz, z powrotem na górkę w Brzezinie. Jednak tym razem, mijam mój ulubiony punkt widokowy. Nie odmawiam sobie za to ulubionego zjazdu do Brzezinki Średzkiej. Przy stacji, skręcam na drogę do Gosławic i Prężyc. Już z daleka widać, jak zamek, kolejny pałacyk. Chyba najmłodszy z dzisiejszych zabytków. Jakby ktoś potrzebował, jest akurat na sprzedaż. Tylko ten gustowny silos. Trochę się kłócą.

Pałac w Prężycach
Pałac w Prężycach © salamandra

Kręcę dalej. Pora na bruki. Na szczęście, tylko krótki odcinek. Potem, całkiem niezły asfalt. Droga wiedzie do Czernej, a potem Wilkostowa. Nareszcie wyjrzało ździebko słońca. W ciepłych promieniach, najzwyklejsze obrazy nabierają uroku.

Konie w Wilkostowie
Konie w Wilkostowie © salamandra

Kilka zakrętów, trochę pod wiatr i znowu widać Brzezinkę Średzką. Nad okolicą góruje wieża neogotyckiego kościoła NMP Królowej Polski. Ja zaś, ulicą Szkolną, a potem Kościelną rozpoczynam najdłuższy i najstromszy podjazd w okolicy. Wytrawni kolarze, na pętlach wokół Brzeziny, pokonują go kilkukrotnie. Mnie wystarczy raz.
Marudzę przy kościele. Nie mogę się zdecydować, z której strony fota będzie bardziej twarzowa. Wobec tego - robię dwie :)

Kościół w Brzezince z pierwszej strony
Kościół w Brzezince z lewej © salamandra

Kościół w Brzezince z drugiej strony
Kościół w Brzezince z prawej © salamandra

Ciekawe, że Kościelna, z drugiej strony jest Wieczysta. A może w Brzezince była Kościelna, a w Brzezinie jest wieczysta? Nie istotne. W każdym razie, teraz, najwyższa już pora wracać. W kieszeni, znów chroboli telefon. Dzisiaj, co chwilę, wybijał mnie z rytmu podczas jazdy. Trochę też dość mam szosy, bo to i pora powrotnego szczytu... Szybka decyzja, mimo błota, skręcam do lasu, a tam, przynajmniej w części, zasięgu nie ma :)
Spokój, cisza. Tylko las, ja i błoto. Zaraz Malownicze i Marszowice. Wracam, jak zwykle. Już o zmroku, wjeżdżam w uprawy.

Zanim dotrę do domu, rejestruję jeszcze chiński lampion. Dziś, jarzy się błękitnie.

Stadion Miejski
Stadion Miejski © salamandra

Akumulatory trochę naładowane. W pracy czekają mnie cztery hardcorowe dni. Rower, cierpliwie poczeka w kąteczku. Chyba, żeby jakieś nocne miasto... ale wątpię, niestety.



Ostrów Tumski i takie tam, do lasu oczywiście też.

  d a n e    w y j a z d u 46.10 km 11.50 km teren 03:15 h Pr.śr.:14.18 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:7.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Kross Level A1
Sobota, 11 stycznia 2014 | dodano: 11.01.2014


Ostrów Tumski - panorama I
Ostrów Tumski - panorama I © salamandra

Dzisiaj z Kubą :) Najpierw do księgarni archidiecezjalnej po kalendarz, gdzie zakupy raczej nie takie, jak być miały. Ale tak to jest, jak się człowiek wybiera za siódmą górę, z kilkutygodniowym opóźnieniem. Za rok postaram się być mądrzejsza.

Tymczasem wypad w najpiękniejszą część Wrocławia, nie może być tak całkiem bezowocny. I tak, słoneczne, styczniowe południe, spędziliśmy z Kubą na zwiedzaniu Ostrowa Tumskiego.
O tej porze, najpiękniejszy widok na tę zabytkową część miasta, jest z bulwaru Dunikowskiego na wysokości Hali Targowej.

Ostrów Tumski - panorama I
Ostrów Tumski - panorama II © salamandra

Warto przystanąć na chwilę.

Ostrów Tumski - panorama II
Ostrów Tumski - panorama III © salamandra

Dawno tu nie byłam. Właściwie rzadko mam okazję odwiedzać Ostrów Tumski, a rowerem... zdarzyło się pierwszy raz. Wykorzystujemy więc okazję i wjeżdżamy jeszcze z Grodzkiej na Tamkę. Stąd trochę inne spojrzenie w stronę kościoła NMP i biblioteki na Piasku. Na ich tle widoczna cerkiew św. Cyryla i Metodego.

Kościół NMP na Piasku
Widok z Tamki w stronę kościoła NMP na Piasku oraz cerkwi św. Cyryla i Metodego © salamandra

W drodze powrotnej, mamy nadzieję spotkać wiewiórki w parku na Popowicach i udaje się.

Wiewiórka w parku zachodnim I
Wiewiórka w parku  I © salamandra

Fajna ruda kitka :)

Wiewiórka w parku zachodnim II
Wiewiórka w parku II © salamandra

Kuba pokazał mi jeszcze nowy most kolejowy w stronę Poznania i tu się rozstaliśmy. Mój przewodnik ruszył zgłębiać przedsesyjne problemy, nawet nie kumam jakiej natury, ja zaś skręciłam na górkę Szczepińską. Tam tez przebudowa wałów w pełni rozkopania.
Z górki roztacza się widok na zgoła inny Wrocław. Zwracam uwagę na elektrociepłownię. Coś, jakby nie dymi :)

Wrocławska elektrociepłownia
Wrocławska elektrociepłownia © salamandra

Wracając, ponownie przejeżdżam przez park. Wolę tak, niż Popowicką. Całkiem nie da się uniknąć tej, wołającej o remont ścieżki, ale korzystam z niej krótko. Przez park Zachodni, a potem Pilczycką docieram do Królewieckiej. Dwa kółka wokół stawu i... do lasu :D
Mała pętelka po Mokrzańskim - nie może być inaczej. Powrót, jak zwykle przez Marszowice, zielony most na Bystrzycy i uprawy leśne.

Do domu wracam w samą porę. Chili con carne, hurra! uwielbiam Tomka kuchnię :) Pachnie od progu.



Nie ma to, jak stary, dobry… las Mokrzański

  d a n e    w y j a z d u 29.05 km 14.50 km teren 02:00 h Pr.śr.:14.53 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Kross Level A1
Środa, 8 stycznia 2014 | dodano: 08.01.2014

Chwila studiów nad mapą, gdzie by tu się wybrać? Wojnowice, Samotwór, dolina Bystrzycy, Prężyce, Wilkostów… ? No i wylądowałam, jak zwykle, w lesie Mokrzańskim. Inna rzecz, że za dnia pewnie nigdzie dalej bym nie dojechała. Cóż – efekt guzdrania, po prostu. Marzył mi się zachód z feerią barw. Nie był taki. Coś jednak udało mi się utrwalić. Spektakl pod tytułem „ Światło i las” zawsze jest fascynujący, zawsze inny i zawsze niepowtarzalny. Tak, więc mała pętelka przy akompaniamencie zachodu i wtórze wiatru.

Mój ulubiony zakręt. Tym razem trawy nie były rude, a może się spóźniłam? Ale samotne drzewo i te chmury…

Zachód słońca w lesie mokrzańskim II
Zachód słońca w lesie Mokrzańskim I © salamandra

Sosny na Lisich Jamach w ostatnich promieniach słońca.

Sosny w lesie mokrzańskim
Sosny w lesie Mokrzańskim © salamandra

Za moment las spowije mrok.

Zachód słońca w lesie mokrzańskim I
Zachód słońca w lesie Mokrzańskim II © salamandra

Wreszcie zabłąkałam się tam, gdzie jeszcze nie byłam, czyli pod wieżę ciśnień przy Polkowickiej. Dziwna to ulica. Jak kij, dwa końce niby ma, ale pośrodku też i dwa szlabany. Między nimi wstęp wzbroniony nieupoważnionym – tereny wodonośne i wieża. Trochę mało światła, mimo to, mam nadzieję, obraz jaki taki jest.

Wieża ciśnień w Leśnicy
Wieża ciśnień w Leśnicy © salamandra

Przyuważyłam pewien wariant objazdu tych zasieków i ciekawą łąkę w pobliżu. Z powodu szybko zapadającego zmroku nie mogłam zweryfikować swoich domysłów. Przy sposobności jeszcze się tam trochę popałętam.



Można powiedzieć, że na jabłka do Lenartowic.

  d a n e    w y j a z d u 45.70 km 3.00 km teren 02:35 h Pr.śr.:17.69 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Kross Level A1
Poniedziałek, 6 stycznia 2014 | dodano: 06.01.2014

Jabłoń w polu
Styczniowe jabłka przy drodze. Jabłoń w polu © salamandra

Zanim jednak wielkie żarcie - nie byłabym sobą, gdybym się wcześniej nie zatrzymała na górce w Brzezinie, dla kilku fotek i kontemplacji panoramy.
Panorama Wzgórz Trzebnickich
Panorama Wzgórz Trzebnickich © salamandra

Widok na Wrocław
Widok na Wilkszyn i Wrocław w tle © salamandra

Panorama Wrocławia II
Panorama Wrocławia. Spojrzenie w stronę stadionu i Sky Tower © salamandra

Pora na zjazd do Brzezinki Średzkiej, dalej przez Gosławice i Prężyce do rzeczonych Lenartowic. Droga taka sobie, asfalt nie lepszy. Nic ciekawego poza styczniowymi jabłkami. Po bliższym przyjrzeniu mało soczyście wyglądają, w takim razie zamiast owocowego raju, słodka chwila z czekoladą.
Powrót przez Pisarzowice i Wilkszyn. Na Lotniczej łapię jeszcze ostatnie barwy zachodu. Ładnie widać ulubioną górę.Zachód słońca ze Ślężą
Zachód słońca ze Ślężą © salamandra

Tak więc, w domu o zmierzchu. Pachnie wieczerzą i kompotem z jabłek i suszu. Wiadomo, apetyt rośnie w miarę kręcenia :)



Po nocnym deszczu asfalty i bruki.

  d a n e    w y j a z d u 40.10 km 2.00 km teren 02:20 h Pr.śr.:17.19 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:9.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Kross Level A1
Niedziela, 5 stycznia 2014 | dodano: 05.01.2014


Przez Złotniki i Jerzmanowo, Jarnołtów, drogą na Kąty do Samotworu. Zanim zmiana kierunku w stronę Gałowa, chwila na mandarynkę i kilka zdjęć na tyłach pałacu Aleksandrów.

Pałac Aleksandrów
Pałac Aleksandrów © salamandra

Pałac w Samotworze
Na tyłach pałacu w Samotworze © salamandra

Bystrzyca w samotworze
Bystrzyca w Samotworze © salamandra

Powrót przez Gałów, Ratyń, a zanim Jerzmanowo, ponownie Jarnołtów, gdzie po raz kolejny spoglądam na Bystrzycę i ruiny starego młyna koło Karczmy Rzym.

Młyn na Jarnołtowie
Młyn na Jarnołtowie © salamandra


Na wysokości Jerzmanowa, odbijam w stronę lotniska. Wracam Graniczną, potem ścieżką wzdłuż zagajnika Tysiąclecia. Jeszcze tylko Kuźniki i prawie w domu. Prawie... Przymusowy postój przed szlabanem, wykorzystuję na drugą mandarynkę. Zregenerowana, robię jeszcze rundkę wzdłuż Ślęzy koło stadionu i teraz, to już naprawdę do domu.

Kuchnia nęci smakowitym zapachem, czyli Tomek poleca pizzę. Najlepszą na świcie!

Pizza po rowerze
Pizza po rowerze © salamandra



Nowe oblicze starej cegielni

  d a n e    w y j a z d u 40.60 km 20.00 km teren 02:55 h Pr.śr.:13.92 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Kross Level A1
Sobota, 4 stycznia 2014 | dodano: 04.01.2014

Ruszyliśmy z Kubą. Początek standardowy, uprawy jak zwykle, dalej asfaltem przez Wilkszyn i Pisarzowice do Brzeziny. Ścieżką koło cmentarza na starą cegielnię, gdzie umówiliśmy się z Tomkiem. Wieść gminna niosła, jakoby stara cegielnia zyskała zupełnie nowe oblicze. Najprawdziwsza prawda. Jak za sprawą czarodziejskiej różdżki, pojawiły się oczyszczone, wygrabione, wyprofilowane, wysypane piaskiem ścieżki. Oj napracowały się przy nich krasnoludki. Podziw mega, co ja piszę, giga, tera dla Tego, Kto To Zrobił :) To się nazywa mieć pomysł i pozytywne zakręcenie. Ścieżki są super! Trochę czasu spędziliśmy korzystając i podziwiając. Tutaj, Tomek zgrabnie wszystko przedstawił.
W drodze powrotnej, objechaliśmy z Kubą las Mrozowski i wszystkie paśniki w okolicy. Niezłe zaopatrzenie w nich mają. Mimo to, zwierzyny żadnej nie spotkaliśmy, nie licząc jednego myszołowa na polu koło Sosnowego Wzgórza. Ale on, biedny, musiał się o przekąskę starać samodzielnie.

I tak: dla sarenek pyszne sianko.
Siano
Dla dzików: soczysta kukurydza.
Kukurydza
W lizawce: sól dla wszystkich. Niezłe kęsy.
Sól w lizawce
Też zgłodnieliśmy, ale na orzechy trzeba jeszcze trochę poczekać. Leszczyny dopiero kwitną :D

Kwitnąca leszczyna

Teraz tylko las Mokrzański, Marszowice, uprawy i do domu. Na barszcz z fasolą. naprawdę zgłodnieliśmy. Fajna sobota :)



Noworoczny zgryz

  d a n e    w y j a z d u 20.75 km 8.00 km teren 01:25 h Pr.śr.:14.65 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:6.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Kross Level A1
Środa, 1 stycznia 2014 | dodano: 01.01.2014

Inauguracyjna przejażdżka z Kubą nad Bystrzycę. Nowy rok - nowa ścieżka. Nowe, stare drzewa. Na przykład ten dąb. Ciekawe ile już przetrwał noworocznych dni. Jak król nadrzecznej łąki, pieszczony słońcem - dąb na Marszowicach.


Dąb na Marszowicach
Dąb na Marszowicach © salamandra

Podmokła ścieżka wyprowadziła nas wprost na równie okazały bobrowy zgryz. Gdzieś w stromym brzegu, kryje się wejście do żeremia.

Kross z drzewewm

Sympatyczne gryzonie najlichszego drzewka sobie nie wybrały. Niezły ten zgryz.

Zgryz bobrowy
Zgryz bobrowy © salamandra

Styczniowe słonko i ciepełko, aż szkoda wracać. Ścieżka powrotna tez klimatyczna - starym wałem. Wał na marszowicach
Wał na Marszowicach © salamandra