Czerwiec, 2013
Dystans całkowity: | 239.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 14:01 |
Średnia prędkość: | 17.05 km/h |
Liczba aktywności: | 8 |
Średnio na aktywność: | 29.87 km i 1h 45m |
Więcej statystyk |
Czasem trzeba pogadać
d a n e w y j a z d u
24.80 km
0.00 km teren
01:50 h
Pr.śr.:13.53 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
o tym i owym, o tamtym i zwyczajnie o wszystkim. Najlepiej gada się z Violą i wiadomo, że na rowerze. Rower to w ogóle łatwo przystosowywalny jest i do gadania, i do milczenia. A już do myślenia, to nadaje się bezkonkurencyjnie.
Tutaj, to nie wiem, czy myślałam, czy nie, Viola została wytropiona telefonicznie, więc w międzyczasie ustrzeliłam cosik na Praczach. Teraz to Humanitarium - widok z wału.
Z innych przemyśleń i obserwacji, to może jeszcze hydrologiczne. Same wysokie stany się ostatnio trafiają, jak ten na Bystrzycy w Marszowicach.
Jeszcze wczoraj te dynie rosły w ogródku. Dzisiaj już w rzece.
Nawiasem mówiąc nasze truskawki też uczą się pływać :(
grzybobranie
d a n e w y j a z d u
29.50 km
0.00 km teren
02:00 h
Pr.śr.:14.75 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Był czas zawilców, czas konwalii, czas drwali, pora na grzyby. Dość nieoczekiwanie, kątem oka przyuważyłam kapeluszową ferajnę. Całkiem fajnie się w te mchy wkomponowała. Ciekawe... z roweru widać więcej :D
Tak sobie przyjemnie z Kubą śmigaliśmy po lesie. Nawet chętni do ściganie się znaleźli i całkiem sporo ich było. Na szczęście wygraliśmy ten sprint... z chmarą komarów. A tak niewiele brakowało, żeby nas pożarły na surowo.
Przeszkód Ci w Lesie Mokrzańskim sporo. O! Na przykład takie niespodziewajki:
Był jeszcze całkiem szeroki strumień w poprzek duktu i takie tam. Generalnie wody wszędzie dużo. Bystrzyca wypełniona po brzegi, a nawet bardziej.
stówa ciągle w marzeniach
d a n e w y j a z d u
54.10 km
0.00 km teren
03:45 h
Pr.śr.:14.43 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Kariera bajkopisarza zatrzymana w kadrze. Recenzja pozytywna, raczki nieboraczki zaczynają raczkować. Zamiast pisać przewodnik, byłam onym w realu. Takie sobie baja bongo z Violą po okolicy z półmetkiem w Prężycach.
Trochę chmurno, za to cicho.
Lubię ten widok na Uraz. Tak blisko, a tak daleko.
Brakuje mostu w okolicy, może ten k/Głoski w końcu sfinalizują - będzie się można wybrać na drugą stronę. Takie wymówki, i tak można, jak nie tędy to owędy.
A stówa ciągle w marzeniach, chociaż połówka już jest :)
zapach wakacji
d a n e w y j a z d u
15.45 km
0.00 km teren
01:00 h
Pr.śr.:15.45 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Aż żal się wybierać na wały. Wszystko w pień wycięte, no dobra, ten największy dąb samotnie się uchował. Smutno patrzeć na rzekę bez wierzb nad brzegami, bez kwitnących głogów i dzikich róż. Jeszcze drugi brzeg jako tako wygląda, pewnie do czasu. Ale żeby się tam popałętać, trzeba najpierw pokonać pola irygacyjne, a to jak już doświadczyłam, grozi utratą powonienia na czas dłużej nieokreślony.
Lamentu ciąg dalszy: wszystko rozgrzebane, rozjeżdżone, jakieś rury zakopują. Wał na razie jest ziemny i pylasty, goła gleba. Właściwie nie wygląda na wyższy niż był. Ale może parę centymetrów? Cała nadzieja w przyrodzie, niechby chociaż łąki się odrodziły.
Dopiero widok na Pracze taki, jak zawsze.
Jadę sobie w kierunku Pracz, dalej w ten sam deseń rozmyślam. I nagle czuję zapach łąki, nagrzanej trawy, dojrzewającego zboża. Dobra, to ostatnie to już sobie bardziej wyobraziłam. Ale chabry w zbożu wcale nie są omamem. Aż niebiesko. No właśnie chabrowo :) Ten zapach... zapach wakacji. Wakacji u dziadków, dzieciństwa i wzruszających wspomnień. Trochę się udobruchałam.
Zachód nad miastem tez okazał się nie taki zły.
No i Księżyc, co to dzisiaj był olbrzymi. Faktycznie nie mały.
5 minut sawanny
d a n e w y j a z d u
21.45 km
0.00 km teren
01:15 h
Pr.śr.:17.16 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Wygramoliłam się, to dobre słowo, na metę BikeMaratonu. Z powodu gramolenia oczywiście się spóźniłam. Wypatrywałam Tomka na finiszu, podczas gdy on wcinał już w najlepsze potrawkę z ryżu, czy co tam było do przekąszenia.
Z powrotem też się gramoliłam - ale jak tu się śpieszyć, kiedy takie cusie kwitną na łąkach?
Aż trudno uwierzyć, że niespełna kwadrans dzieli to miejsce od królestwa betonu.
Sawanna musiała mieć swoje 5 minut :)
baja bongo z Gosią
d a n e w y j a z d u
20.00 km
0.00 km teren
00:01 h
Pr.śr.:1200.00 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
i parapetówa :)
nareszcie powrót z obozu pracy
d a n e w y j a z d u
28.20 km
0.00 km teren
01:40 h
Pr.śr.:16.92 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Stabłowice - mały look na nowe osiedle TBS. Extra skrzyżowania tam mają, las znaków drogowych, przystanki autobusowe są, tylko dróg troszku brakuje. Tymczasem, z wertepów wprost na nowiutkie przejazdy rowerowe. Poza tym ładnie kasztanowcami, i nie tylko, obsadzone. Nie żebym była miłośnikiem nowych osiedli. Była okazja, czyli ktoś zakotwiczył w nowym mieszkaniu :)
Zakończenie wieczoru, równie miłe. Znaczy się powrót do Lasu.
W przelocie taka panorama z mostu na Bystrzycy w Marszowicach.
trzy jajka
d a n e w y j a z d u
45.50 km
0.00 km teren
02:30 h
Pr.śr.:18.20 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Tytułowe trzy jajka przyuważyłam w łabędzim gnieździe. Trochę zamarudziłam, ale miło było przyglądać się łabędziej parze. To już chyba ostatnia w okolicy, która jeszcze nie doczekała się młodych. Zaglądam tam, co jakiś czas i też się niecierpliwię. Kiedy będą te pisklaki?
Wyjazd z Wrocławia w kierunku Wilkszyna. Dalej przez Pisarzowice, Gosławice... Tu mały przymusowy, ale nie bezowocny postój na przejeździe kolejowym. Turlał się jakiś towarowy, a ja zamiast liczyć wagony przyglądałam się kwiatom.
Całkiem niczego sobie kępa maków i jakie czerwone :)
W Prężycach szybka lokalizacja skrętu nad starorzecze(?), gdzie przerwa na małe co nieco.
Po deszczu tylko kilku mało widocznych wędkarzy, generalnie błogi spokój.
W drodze powrotnej skusiłam się jeszcze na podjazd w Brzezinie. Więc runda Kościelną i koło cmentarza, przed sklepem w lewo i na górkę. Potem już tylko do domu.