Listopad, 2013
Dystans całkowity: | 222.90 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 13:56 |
Średnia prędkość: | 16.00 km/h |
Liczba aktywności: | 9 |
Średnio na aktywność: | 24.77 km i 1h 32m |
Więcej statystyk |
Jedzie baba skrajem lasu i płacze.
d a n e w y j a z d u
21.80 km
0.00 km teren
01:21 h
Pr.śr.:16.15 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:0.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Ot, taki sobie zafundowałam relaks po pracy. Jak na przedzimie może być, chociaż cieplejsze skarpety to, by się głąbowi przydały. No i nowe okulary. Te ulubione zdefektowały, a bez nich człowieku, to jedź i płacz. Dosłownie. Jedzie baba na rowerze i płacze. Tak reaguję na zimno w oczy i wiatr. Skarpety siedzą w szafie i czekają, żeby je wyjąć, a okulary to nie wiem, chyba na allegro...
obadać teren pod ćwiczenia
d a n e w y j a z d u
21.25 km
0.00 km teren
01:15 h
Pr.śr.:17.00 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:2.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Ano, wódz zarządził ewakuację gawiedzi z racji próbnych matur. Zwyczajowo panaceum w takim przypadku stanowi kino, ale jakoś na wyjście stadne nie miałam ochoty. Wynegocjowałam spacer, a dokładniej "zajęcia terenowe o tematyce hydrologicznej i obserwacje ekosystemu w dolinie rzeki Ślęzy". Ruszyłam obadać stanowiska obserwacyjne i miejsca do ćwiczeń. Pomysł jakiś mam, tak więc rano startujemy razem z zimą. Mam nadzieję, że młodzież z racji planowanego, zmasowanego ataku bałwanów, nie pożre mnie żywcem.
Tymczasem jesienny pejzaż doliny Ślęzy w okolicy Pilczyc.
Ze starorzeczem w tle.
3 x M
d a n e w y j a z d u
21.75 km
0.00 km teren
01:15 h
Pr.śr.:17.40 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Mrok, mżawka, mgła.
Na uprawach żywej duszy. Las śpi, a zwierzaki przepadły we mgle.
Okolica też w zupełnie innych barwach.
W taki wieczór, nawet światło gubi drogę. Ja nie zgubiłam, ale między pracą, a pracą liczyłam na więcej.
nocne miasto czas polubić
d a n e w y j a z d u
18.00 km
0.00 km teren
01:05 h
Pr.śr.:16.62 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:7.4
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Mokro, ślisko, mgła, ale i tak fajnie :)
wieczorne miasto
d a n e w y j a z d u
26.95 km
0.00 km teren
01:35 h
Pr.śr.:17.02 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Nie jeździło się latem, trzeba jesienią ;) Ósemka po okolicy.
Na gruszki do Prężyc.
d a n e w y j a z d u
41.10 km
0.00 km teren
02:25 h
Pr.śr.:17.01 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Pojechaliśmy z Kubą. Z początku mieliśmy trochę złudzeń, że uda się dotrzeć do nowego mostu w Brzegu. Salamandra to jednak stworzenie ciepłolubne, a tu zimno i mgła. Tak więc, cel wykrystalizował się zgoła inny. Przecież zawsze można zajrzeć na gruszki do Prężyc, tylko... trzeba je zabrać ze sobą. Na szczęście zmieściły się do kieszeni :)
Nad Zalewem w Urazie. Cisza i zimny wychów ryb.
na drugą stronę Odry
d a n e w y j a z d u
24.85 km
0.00 km teren
01:40 h
Pr.śr.:14.91 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Przez most Milenijny, dalej wałami do lasu Osobowickiego. To jest las, po którym należy poruszać się w masce przeciwgazowej lub wiedzieć którędy jechać. Ja nie wiedziałam i pola irygacyjne kilka razy dały mi po nosie. Aż dziwne, że tak błąkając się w niewiedzy, trafiłam na wzgórze Kapliczne.
Poza tym, na drugą stronę rzeki wybrałam się z cichą nadzieją, że mordercy drzew jeszcze tam nie dotarli. Nadzieja, jak wiadomo, matką głupich.
panta rhei
d a n e w y j a z d u
32.65 km
0.00 km teren
02:20 h
Pr.śr.:13.99 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Listopadowe baja bongo - aż trudno uwierzyć. Wybrałyśmy się z Violą na leśne wałęsanie. Cicho, pusto... i nawet jeszcze trochę kolorów się uchowało.
Nasze rowery, to wiadomo, same jadą w kierunku Wiśniowej Góry. Bardzo dookoła, w końcu jednak, jak zwykle jesteśmy tam, gdzie trafiają wszyscy ludzie tego lasu.
Nie przestaje mnie zadziwiać, że tu:
kiedyś było tak:
Tak, kiedyś, 100 lat temu w lesie Mokrzańskim (w Wilkszynie?) był "Leśny Zamek". W samym środku lasu była restauracja i chyba nie tylko. Nasz ulubiony zjazd, teraz już nawet nie kociołbowaty, był piękną, brukowaną drogą. Dawne to najwyraźniej były czasy. Z drogi kamień na kamieniu nie został, a z zajazdu, to całkiem nic. Raptem parę schodków i fragment podmurówki. Aż wierzyć się nie chce, że taki był tu kiedyś inny świat.
Wracając, ponownie mijamy most Marszowicki na Bystrzycy.
I teraz, za zielonym mostem, to już naprawdę jest inny świat. Jeszcze tylko uprawy na pocieszenie, a potem to już tylko slalom między marsjanami. Wszak dzisiaj mecz ;)
Ano pora wskoczyć w jesienno - zimowy garnitur
d a n e w y j a z d u
14.55 km
0.00 km teren
01:00 h
Pr.śr.:14.55 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
i powrócić do jazdy nocą. Przytulną szafę opuściły misiowate spodnie, kurtka z membraną, ciepłe rękawiczki i w co tam się jeszcze ubachutać można z przepaści wylazło. Zwłaszcza, że gratis w postaci mokwy i dmuchacza nie był taki znowu przyjemny. Za to jazda w ciepłym ubranku i owszem tak :)