Marzec, 2012
Dystans całkowity: | 292.53 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 21:45 |
Średnia prędkość: | 13.45 km/h |
Liczba aktywności: | 13 |
Średnio na aktywność: | 22.50 km i 1h 40m |
Więcej statystyk |
Wiosna się zbiesiła, trudno.
d a n e w y j a z d u
14.00 km
0.00 km teren
00:55 h
Pr.śr.:15.27 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:3.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Wpaszczewind, trudno.
Erzac nie jazda, trudno.
Tyci, tyci, tyciuteńki wypadzik i widok, który od dziś pozostanie codziennością.
Niektórzy mówią, historyczna chwila. Poniekąd, może i tak...
Przy okazji, taki afisz zobaczyłam, kątem oka k/stadionu, rzecz jasna.
podwieczorek u Dagmary
d a n e w y j a z d u
34.00 km
0.00 km teren
02:30 h
Pr.śr.:13.60 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Sobota w robocie... trochę kiszka :(
Ale potem... szybkie gotowanie zupy. Pyszna pomidorowa i już można włączyć licznik.
Najpierw po Violę. Koło stadionu, przecieram ze zdumienia oczy - gdzież to podział się długi jak wążżżżż, gustowny różowy napisik???
Wprawdzie jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale tak jakby ktoś się zabierał za naprawę nowiuśkiego chodnika przy płocie i przy okazji cosik zamierzał uszczknąć z niedoszłego rybowiska Solorza.
Ciężarówa, kopara, panowie w kamizelkach - coś, jakby zasypywanie dziury.
Maślice. Czekam na Violę, czas szybko leci w towarzystwie przystojnego parkingowego. Zerka na mnie trochę z góry, ale cóż.
Potem już razem do lasu. W Mokrzańskim, oczywiście przez Wiśniową Górę. Wreszcie można odetchnąć. Trochę nadlożyłyśmy drogi do Wilkszyna, ale za to, jaką przyjemną wybrałyśmy opcję!
U Dagi czekała cała ferajna i pycha podwieczorek z tiramisu.
Zjawił się też Tomek, tak więc powrót miałyśmy zapewniony z najlepszym przewodnikiem, jakiego można sobie wymarzyć. We trójkę ponownie zaliczyliśmy Wiśniową Górę, a potem Lisie Jamy. Dzięki Tomek :)
Po powrocie jeszcze zakupy i... można myśleć o przytulaśnej podusi. Dobranoc.
Brawo Sylwas! Once again :)
d a n e w y j a z d u
20.40 km
0.00 km teren
01:20 h
Pr.śr.:15.30 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Wieczorne miasto z Violą.
Brawo Sylwas!
d a n e w y j a z d u
20.80 km
0.00 km teren
01:15 h
Pr.śr.:16.64 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Takie tam, wieczorne kręcenie dla przemyślunków.
Z Kubą na drugą stronę Odry.
d a n e w y j a z d u
29.50 km
0.00 km teren
02:15 h
Pr.śr.:13.11 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Piękny weekend, niestety niedzielny ranek w pracy. Ale popołudnie, udało się rowerowe. Przez most Milenijny na wał po drugiej stronie Odry.
Dość szybko zatęskniłam za "naszym" lewym brzegiem. Właściwie mało ważne, że lewym. Powinnam napisać - mniej ludnym, trawiastym wałem. Tą drugą stroną Odry, wałem, biegnie szeroka droga, zmyślnie wysypana grubymi okruchami. Ładnie wygląda, kiepsko smakuje. Najlepiej u siebie, prawda?
Tak malkontentując, wypatrzyłam ślady pracowitych zwierzaków. Bobry nad Odrą...
To naprawdę bobrowe zgryzy. Nawet dosyć świeże.
Wizerunek przeciwnego brzegu natychmiast się poprawił. Stojaki rowerowe też tam niezłe mają.
Wprawiona w lepszy humor straciłam czujność. Zapomniałam, zupełnie zapomniałam o polach irygacyjnych. Telefon mam, w bidonie też coś tam mam, i w kieszonce jakaś przegryzka się znajdzie. ALE MASKI PRZECIWGAZOWEJ NIE MAM!!!
Jednak jakkolwiek chce się jechać dalej z biegiem Odry, przez te pola chyba trzeba się przedrzeć. A dalej też warto było zajrzeć.
w lesie Lesickim przebiśniegi (lub, jak ktoś woli, śnieżyczki :)) i sarenki dwie przemknęły.
Na polanie okazały, pomnikowy dąb. Może kiedyś sprawdzę, czy wiosną wypuści liście.
W drodze powrotnej też mała wpadka. Ulica Wędkarzy - 3 km kociołbowej kostki. Koszmarny trzęsityłek, za to widoki prawie wiosennych pól, łechcą oko.
Krótkie spięcie nosa i już prawie można odetchnąć w lesie Osobowickim.
Z zaskoczeniem odkryłam takie coś.
Potem, to już sama przyjemność. Nawet widok Kozanowa mniej wkurzający niż zwykle. Po wale też się jakoś szybciej jechało do domu.
wiosenny zwierzyniec
d a n e w y j a z d u
44.00 km
0.00 km teren
03:30 h
Pr.śr.:12.57 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Deczko nerwowe negocjacje, na szczęście nie doprowadziły do wojny pokoleń i zgodnie wygramoliliśmy się na słońce.
1 etap - Las Pilczycki - jeszcze królują przebiśniegi.
Najbardziej lubię Las Pilczycki właśnie teraz - wczesną wiosną.
Mój rower chyba też ;)
Później już nie tak. Latem zarasta chaszczami i zapełnia się komarami. A na razie - budzą się biedronki. Chociaż nie, jeszcze śpią.
Zwraca uwagę dużo zwalonych drzew, niektóre naprawdę imponujące. leżą sobie omszałe, niby w puszczy.
2 etap - Las Mokrzański - spadł mi łańcuch, jak dobrze mieć synów :)
Przemknęliśmy koło Wiśniowej Góry i... mały popasik. Dzisiaj pełny bidon - na wagę złota ;)
3 etap - w stronę Wojnowic. Po drodze spłoszyliśmy całkiem sporego koziołka. W pobliżu była ambona, to może dobrze, że umknął do lasu? Jeszcze lepiej, że Kuba zdążył z aparatem.
O! i już Wojnowice i zamek na wodzie.
Wokoło kaczuchy. Chyba przyjemny taki sen do słoneczka :)
I kocur fajowski Tomkowi się udał. Tygrysy lubię najbardziej.
4 etap - lasek Mrozowski. Paśniki i lizawki, to znam. Ale karmnik dla dzików? Pierwszy raz widziałam. Nie mam fotki, ale opiszę. Ziemia zryta, dzikowisko, a na wierzchu mnóstwo porozsypywanych ziaren kukurydzy. Chyba pyszna z tej gleby? Dzikiem w każdym razie w tych ostępach było czuć.
5 etap - urwisko i ciekawy zjazd. Tzn. dla chłopaków ciekawy. Ponieważ do tej pory oni robili najwięcej zdjęć, więc tym razem ja ochoczo zadowoliłam się rolą fotoreportera.
6 etap - powrót przez Brzezinę i Wilkszyn.
Trochę postaliśmy na wahadłach, ale akurat zdążyliśmy wrócić na Mediolan - San Remo. Szkoda, że Fabian nie wygrał, wg mnie najbardziej zasłużył...
trochę w nocy, trochę w dzień
d a n e w y j a z d u
25.65 km
0.00 km teren
01:50 h
Pr.śr.:13.99 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
trochę z Violą, trochę nie
jeszcze są
d a n e w y j a z d u
11.40 km
0.00 km teren
00:55 h
Pr.śr.:12.44 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Przebiśniegi w Lesie Pilczyckim. Trochę już późno było na zdjęcia. Udał się zaledwie "rzut okiem", takie głodne spojrzenie...
miasto i rekonesans na północ
d a n e w y j a z d u
20.00 km
0.00 km teren
01:20 h
Pr.śr.:15.00 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:8.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Trochę wiało i nie bardzo miałam koncept, gdzie jechać.
Biegun północny - o nie, nie, zimna już dość, dziękuję... Rzym - daleko...
Pojechałam przed siebie.
Na Odrze, muszę to wyklarować, bo nie widać, te białe punkciki, to mewy. Schroniły się przed wiatrem?
eight o'clock & the crescent rolls
d a n e w y j a z d u
13.50 km
0.00 km teren
00:50 h
Pr.śr.:16.20 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:0.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1