Czerwiec, 2014
Dystans całkowity: | 289.40 km (w terenie 96.20 km; 33.24%) |
Czas w ruchu: | 19:45 |
Średnia prędkość: | 14.65 km/h |
Liczba aktywności: | 11 |
Średnio na aktywność: | 26.31 km i 1h 47m |
Więcej statystyk |
Ornitologicznie do Mokrzańskiego
d a n e w y j a z d u
30.15 km
18.00 km teren
01:55 h
Pr.śr.:15.73 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Niby standard, a jednak nie. Najpierw uprawy i.... kaczki dziwaczki. Zwyczajne krzyżówki, ale siedziały na gałęzi, niczym kury na grzędzie.
Krzyżówki © salamandra
Trochę się poszwendałam, żeby nie ominąć ścieżki wśród róż.
Ścieżka wśród róż © salamandra
W leśnickim parku spotkałam starą znajomą.
Czapla w parku © salamandra
Akurat organizowała sobie kolację. W wieczornym menu - rybka.
Czapla kolacja © salamandra
Trochę się pogapiłam. W końcu czapla nie trafia się często, a czapla kolacja jeszcze rzadziej.
W lesie też fajny meeting. Spotkałam ptaka. Drapieżnego. Leciał niziutko, tuż przede mną. Skrzydła miał rozpięte na całą szerokośc leśnej drogi. Piękny. Przysiadł na drzewie, nawet nie wysoko. Ale nie udało mi się zrobić zdjęcia. Spłoszył się.
Zrobiłam pętlę po lesie i wróciłam na tamtą drogę. Znowu był. Znowu sfrunął przede mną. Potem usiadł na suchym konarze, obserwował. Gdy się zbliżyłam na rowerze, sfrunął znowu. I tak lubię tę drogę, ale teraz to będzie moja ulubiona ścieżka. Może go jeszcze spotkam.
Z powrotem, z grubsza podobnie. Czapla nad stawem jeszcze była, ale już się nie zatrzymywałam. Przez uprawy przejechałam właściwie o szarówce i może dlatego, jeszcze jedno spotkanie :) Na wyciągnięcie ręki - zobaczyłam sarny. Trzy. Koza z młodymi. One tez wydawały się zaskoczone. Zatrzymałam się, i one też. Śliczne były. I tak blisko.
na zachód
d a n e w y j a z d u
30.35 km
16.00 km teren
01:50 h
Pr.śr.:16.55 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Nie ma to, jak spotkać dwie pindzie na na rolkach. Wszystko, co mówią o blondynkach, to prawda ;)
Wieczorem do Lutyni
d a n e w y j a z d u
37.70 km
4.00 km teren
02:30 h
Pr.śr.:15.08 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Z Violą. Można powiedzieć, jechały dwie baby, aż dowlokły się do Lutyni. Przy okazji - kilka miłych spotkań.
Pierwsze - przy polnej drodze, gdzieś między Jarnołtowem, a Lutynią.
Sarenka w dolinie Bystrzycy © salamandra
Króciutka chwila. Mgnienie oka, w którym otwarło się okno na inny świat. Przez moment dwa światy przyglądały się sobie nawzajem. Za krótko.
Drugie spotkanie, już w drodze powrotnej - w Gałowie. Trwało trochę dłużej, bo główny bohater spoglądał z wysoka.
Bocian na słupie © salamandra
Stał sobie na tym słupie, pilnując małych bocianów :)
Bocianki w gnieździe © salamandra
Może już brakło dla niego miejsca wśród tego drobiazgu? Obrazek, w każdym razie wydał mi się niecodzienny.
Bociany w Gałowie © salamandra
Mimo wszystko, daleko do dzieci nie miał, a i na ulicę sobie popatrzył.
Bociany © salamandra
My, oczywiście na niego.
Zachód słońca w Gałowie © salamandra
Miła wycieczka nam się udała. Dzięki Violu za wspólną jazdę.
Prababka z Kubą
d a n e w y j a z d u
62.90 km
8.70 km teren
03:50 h
Pr.śr.:16.41 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Wrocław - most na Widawie - Krzyżanowice - Psary - Kryniczno - Malin - Pierwoszów - Taczów Mały - Taczów Wielki - przełęcz Cicha - Czachowo - Radłów - Skotniki - Piersno - Boleścin - Skarszyn - Godzieszowa - Siedlec - Pasikurowice - Cienin - Raków Wielki - Krzyżanowice - most na Widawie - Wrocław
Wyciągnął mnie Kuba na Prababkę. Długo namawiać nie musiał :) Słynne 14% wobec płaskiej jak stół Równiny Wrocławskiej brzmiało jak mit. Ruszyliśmy więc na północ - w stronę Kocich Gór. Do Malina trasę znałam. Dalej - same nowości.
Tu, pierwsze spojrzenie na Wzgórza, w okolicach Pierwoszowa.
Wzgórza Trzebnickie z okolic Pierwoszowa © salamandra
Między Pierwoszowem, a Taczowem - geomorfologiczne cuda. Wąwozy lessowe. Tak się zapatrzyłam, że po foty muszę tam wrócić ;)
W Czachowie skręciliśmy w kierunku Radłowa. Ledwie kątem oka zarejestrowałam ciekawy dworek, jacyś niedzielni spacerowicze zaczęli nas dopingować i... już wiedziałam dlaczego. Najpierw małe preludium, a potem TO!
Prababka © salamandra
Robi wrażenie. Naprawdę :) Taka góra, trudno się spodziewać mimo wzgórz.
Spoglądam wstecz i nadal się dziwię. Niezła ta premia.
Na Prababkę © salamandra
Na szczycie przewodnik serwuje batoniki i podziwianie panoramy Trzebnickich Wzgórz.
Panorama z Prababki © salamandra
Jeszcze brukowy podjazd do Skotnik i wracamy. Okolica nie przestaje mnie zadziwiać. Dzień jest wietrzny, co momentami utrudnia jazdę, ale falujący na wietrze jęczmień - ten dopiero zmusza do zatrzymania.
Jęczmienne wzgórza koło Godzieszowej © salamandra
W Siedlcu Kuba sprawdza stanowisko czapli. Niestety czapli nie ma. Za to koło Krzyżanowic są bociany. Trafiliśmy akurat na kolację.
Kolacja w Krzyżanowicach © salamandra
Udana wycieczka. Dzięki Kubuś :)
Babskie GG u Violi
d a n e w y j a z d u
6.25 km
0.50 km teren
00:25 h
Pr.śr.:15.00 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
W te i we wte, a w sumie tyle, co kot napłakał.
Facelia i mały rowerek przed snem
d a n e w y j a z d u
24.05 km
4.00 km teren
01:20 h
Pr.śr.:18.04 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Mały rowerek wśród lawendowych pól. Ale to nie lawenda przyciąga wzrok. Facelia. Fioletowa facelia. Pachnie też ładnie i intensywnie. Zwłaszcza wieczorem.
Facelia © salamandra
Pszenica jeszcze zielona, chabry błękitne...
Chabry w pszenicy © salamandra
A Słońce? Słońce też kolorowo zachodzi.
Zachód słońca nad Gliniankami © salamandra
Dobranoc.
Świerzów - Mistrzostwa Dolnego Śląska w RJnO
d a n e w y j a z d u
10.50 km
6.50 km teren
01:45 h
Pr.śr.:6.00 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Mała
rzecz, dzięki której zostawiłam za sobą to całe zamieszanie i na trochę
zapomniałam. Piękny las i dosłownie świetna jazda :)
Podium Mistrzostw Dolnego Śląska w RJnO © salamandra
Faktycznie, to można mi winszować zakręcenia i świra. Tak naprawdę, to startowali prawie sami
mężczyźni. Wśród kobiet wykosiłam konkurencję, bo właściwie jej nie było :D
Medal Mistrzostw Dolnego Śląska w RJnO © salamandra
Gratulacje dla wszystkich zawodników i WIELKIE BRAWA oraz ciepłe słowa
dla organizatorów. Także za ognisko z pieczoną w kapuście kaszanką,
ciasta na deser, gorącą herbatę w deszczu i super zawody! Jazda na
orientację coraz bardziej mi się podoba. Chyba pora sprawić sobie
mapnik, a na trening szybkości, to na pewno nie jest za wcześnie.
Cośkolwiek się wkręciłam ;)
Szklarską Drogą
d a n e w y j a z d u
17.70 km
13.70 km teren
01:25 h
Pr.śr.:12.49 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Jeszcze parę dni i może byłby ten Wysoki Kamień. Trochę mi brakło... czasu. Jednak praca - ważniejsza. Tyle udało się wykroić i z tego się cieszę.
Przy okazji - wielkie paśniki tam mają. Jak dla żubra, albo... stada saren. I pewnie o to chodzi.
Pojadłoby się © salamandra
W tym rozmiarze - na nizinach, niespotykane.
Wielki paśnik © salamandra
W sumie, jeśli chodzi o pracę, to ten tydzień całkiem niezły był. Las, góry, rower. Może być ;)
Szklarska droga © salamandra
Będę tęsknić za chwilami, w których odsłaniały się przede mną takie widoki.
Widok na Karkonosze i Śnieżne Kotły © salamandra
I z takim uzupełnieniem, również :)
Spomiędzy różaneczników © salamandra
Zakręt Śmierci
d a n e w y j a z d u
16.50 km
12.50 km teren
01:15 h
Pr.śr.:13.20 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Dzisiaj było o wiele lepiej. W obawie przed klęską na premii pod sklepem, wyszukałam skrót i od razu wystartowałam na szosie w stronę Świeradowa. Na Zakręcie Śmierci - miła niespodzianka. Nawet nie bardzo zarośnięty i widoki "som".
Na Zakręcie © salamandra
Tę panoramę lubię z każdego miejsca.
Karkonosze z Zakrętu © salamandra
To dla niej, wdrapaliśmy się na skałki.
Na Zakręcie II © salamandra
Potem udało się tez trochę pojeździć w terenie. Bez wielkich nachyleń, ale stale w górę. Za to, jaki był zjaaazd! Mega :)
Leśna droga © salamandra
Nie ma to, jak znaleźć w lesie fajną miejscówkę :)
Trochę krossik odsapnął © salamandra
I nie ma to, jak leśne wagary :)
Salamandra by salamandra © salamandra
Przy tej okazji serdeczne podziękowania dla Pana Kierownika, który znalazł dla mojego roweru, doskonałe schowanko w przytulnym pomieszczeniu tuż obok recepcji. Tym sposobem drzemał sobie mój rumaczek bezpiecznie, w towarzystwie dwóch jemu podobnych kolegów. Ja zaś, nie musiałam taszczyć go na trzecie piętro po stuletnich schodach, pamiętających czasy jubileuszu cesarza Wilhelma.
Ówczesna panorama Karkonoszy, od obecnej, pewnie wiele się nie różniła. Góry, to akurat efemerycznym elementem krajobrazu raczej nie są ;)
Karkonosze w ostatnich promieniach Słońca © salamandra
Maleńkie wagary w Izerach
d a n e w y j a z d u
12.50 km
8.00 km teren
01:00 h
Pr.śr.:12.50 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Udało się, udało, udało! Wcisnąć rower do autokaru :D
- A pani z tym rowerem zamierza... ?
- Nooo tak. A co? Nie zmieści się?
- Rower!? To na pewno nie.
- Nieee? Na pewno pan coś wymyśli...
- Może do środka?
- Do środka to nie.
- Ale ja już wiozłam kolegę autokarem. W bagażniku.
- No dobrze, zobaczymy tutaj. Ale na pewno się nie zmieści.
- Pan tak zrobi, żeby było dobrze. On potrafi się doskonale umościć i w każdej sytuacji znaleźć :)
- No dobrze, już dobrze... niech jedzie.
- Ha, ha! I rowerek schowany. Klamoty też.
Młodzież miała trochę ubawu. W międzyczasie też się zgrabnie odnalazła. Jedziemy do Szklarskiej... na obóz matematyczny.
No i właśnie dzięki tej matematyce moje wagary. Viola zachłanna jest na sączenie młodych umysłów zawiłościami królowej nauk, więc ja tymczasem znalazłam chwilkę na małą ucieczkę.
Leśna droga © salamandra
Daleko nie ujechałam, ale zawsze coś. Spomiędzy drzew, w przecinkach, widoki zachęcające najbardziej do... błogiego lenistwa :D
Błogie lenistwo © salamandra
Aj, żebym to ja mieszkała w górach... Quintaną to z pewnością bym nie
była, ale tak codziennie pod górkę - do szkoły, ze szkoły... Chyba
zrobiłoby swoje. Jakaś kondycja musiałaby być. A tak? Pozostaje wzdychać
i ćwiczyć, ćwiczyć...
Całkiem ładnie tu, tyko czemu tak stromo?
W prześwicie Szrenica © salamandra
Nie za wysoko, ale ociupinkę wjechałam :) No i pierwszy raz... takie znaki :D
Na szlaku © salamandra
Spodobało mi się, spodobało... Jemu chyba też ;)
Rumak na polanie © salamandra