salamandra prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2015

Dystans całkowity:171.65 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:05:35
Średnia prędkość:15.52 km/h
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:11.44 km i 1h 23m
Więcej statystyk

do Violi

  d a n e    w y j a z d u 6.50 km 0.00 km teren 00:20 h Pr.śr.:19.50 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Kross Level A1
Czwartek, 27 sierpnia 2015 | dodano: 01.09.2015



ciężkie deyzje, trudne rozmowy

  d a n e    w y j a z d u 25.05 km 0.00 km teren 01:45 h Pr.śr.:14.31 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Kross Level A1
Środa, 26 sierpnia 2015 | dodano: 01.09.2015

 To nie pierwszy raz, kiedy rower spełnia rolę stabilizatora. Wyszłam pokręcić w nocy. I tak nie mogłam spać. Trochę pokręciłam i było łatwiej.



niedziela

  d a n e    w y j a z d u 30.05 km 0.00 km teren 02:00 h Pr.śr.:15.03 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Kross Level A1
Niedziela, 23 sierpnia 2015 | dodano: 01.09.2015



letnia runda

  d a n e    w y j a z d u 25.05 km 0.00 km teren 01:30 h Pr.śr.:16.70 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Kross Level A1
Czwartek, 20 sierpnia 2015 | dodano: 01.09.2015



Spływ Popradem

  d a n e    w y j a z d u 1.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.:0:00 km/h Pr.max: km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
Czwartek, 13 sierpnia 2015 | dodano: 01.09.2015

W Beskidach, nie sposób się nudzić. Mimo, ze mało wymagał od nas wysiłku, postanowiłam opisać spływ Popradem. Hmm... opisać, może za dużo powiedziane, raczej wrzucę trochę zdjęć. Większość moich, a kilka dostałam od Kuby.

Poprad - zawsze dla mnie malowniczy. Ale wody bardzo mało. Mieszkańcy mówią, że stan wody wyjątkowo niski. Stąd spływ, bardziej przypominał przepychanie łódki między Piwniczną, a Rytrem, ale co tam! Niemal trzy godziny, dwa razy dłużej niż plan zakładał, na wodzie. Trzy godziny rozglądania się, podziwiania, obserwacji ptaków. I właśnie o tym, ten tego, chciałam... Pierwszy raz widziałam czarnego bociana. U nas są zwyczajne, białe. Czarne, podobno też, ale na polach irygacyjnych. A tam, to z maską przeciwgazową trzeba... Oczywiste, że czarne bociany wolę nad Popradem. W dodatku, z perspektywy łódki :)

Czarny bocian nad Popradem (1)
Czarny bocian nad Popradem © salamandra

Czarny bocian (1)
Czarny bocian © salamandra

Czarne bociany, czaple... właściwie nawet w samej Piwnicznej. Gdzieś tak, na wysokości pijalni.

Czapla siwa
Czapla siwa © salamandra

Odbiliśmy, z tego miejsca.

Łódki już gotowe
Łódki już gotowe © salamandra

Przystań znajduje się niedaleko tymczasowego, drewnianego mostu. Dzisiaj - to jego ostatnie chwile. Po południu zostanie zamknięty i rozebrany.

Ostatnie godziny drewnianego mostu
Ostatnie godziny drewnianego mostu © salamandra

O, a teraz, taki będzie nowy most.

Piwniczna za nami
Piwniczna za nami © salamandra

Płyniemy sobie, płyniemy...

Rytro, coraz bliżej
Jest super © salamandra

Strażnicy na posterunkach. Świetne mają miejscówki :)

Strażnik na głazie
Strażnik na głazie © salamandra

Nad rzeką, w rzece - ptaki nadal królują. Znowu czapla na rybach.

Czapla nad Popradem
Czapla nad Popradem © salamandra

I kolejny czarny bocian :)

Czarny bocian (2)
Czarny bocian © salamandra

Strażników nie ubywa. Odważne te mewy. Niczego się nie boją.

Strażnik Popradu (1)
Strażnik Popradu © salamandra

Fajny relaks i kopytka nie bolą ;)

Spływ Popradem
Spływ Popradem © salamandra

Już widać Rytro i zamek.

Widok na Rytro i zamek
Widok na Rytro i zamek © salamandra

Ryterski zamek
Ryterski zamek © salamandra

Zaraz przybijamy. Dla flisaków, niezły punkt obserwacyjny.

Kamienny strażnik
Kamienny strażnik © salamandra

Na koniec, Rytro i Pasmo Jaworzyny z trochę innej perspektywy.

Panorama Rytra ze szlaku na Niemcową
Panorama Rytra ze szlaku na Niemcową © salamandra

Widok na Rytro i zamek ze szlaku na Niemcową
Widok na Rytro i zamek ze szlaku na Niemcową © salamandra

 Po powrocie, z okien pensjonatu swojski widok. Pasą się krówki :)

Swojski widok
Swojski widok © salamandra

Chętnie, wróciłabym tu jesienią. A jakby jeszcze z rowerem...



Rykowisko na asfalcie

  d a n e    w y j a z d u 6.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
Środa, 12 sierpnia 2015 | dodano: 01.09.2015

Z kijkami do Piwnicznej i w najbliższą okolicę.

Nie licząc ostatnich kilku dni, nie byłam w Piwnicznej ładnych kilkanaście lat. Trochę się zmieniło i nie. Na szczęście Piwniczna Zdrój nadal spokojna, przytulna, malutka. Tak mi się zdaje, kiedyś przyjeżdżało tu więcej ludzi. Teraz mniej, ale czy to źle? Rynek, jakby wymiera. Same cukiernie i lodziarnie. Księgarnia w likwidacji. Nie ma gdzie mapy kupić. Informacja turystyczna, akurat dziś, z przyczyn technicznych - nieczynna. Dziwne. Jutro będzie info "proszę dzwonić". Dziwne... Za to: woda mineralna jest i nowa pijalnia. W sumie są dwie. Jedna całą dobę dostępna, na wolnym powietrzu, źródło osłonięte ażurową "kaplicą". Sorry za skojarzenie. Druga "Artystyczna" w nazwie i realu. Bardzo sympatyczna. Można coś przekąsić, Piwniczanka gratis... aha i wystawa fotografii bardzo ciekawa. Przed Pijalnią nowa fontanna, skwerek, świeże nasadzenia, chociaż tak mi się wydaje, że... trochę starych drzew poszło pod topór :/ Te nowe, takie tam... "kloniki kuliste" w większości. Dobrze, że nie tylko. Nawet szachy, jak przystało na porządne uzdrowisko są. I stacja kolejowa przetrwała. Nowy most graniczny i ksiądz proboszcz coś tam na zboczu zagospodarowuje... Sklepy na Rynku, to pewnie upadają, bo i Tesco jest i Biedronka. Na Słowację rzut beretem... Przy tym, naprawdę, jakoś tak kameralnie. Dla mnie zaleta. Ogromna.

Piwniczna Zdrój
Piwniczna Zdrój © salamandra

Poprad ciągle ten sam. Jednak nie... bardziej brudny. To akurat szkoda, chociaż nie jest chyba dramatycznie - bociany są, czaple, to i pewnie ryby. Kaczki - te, to do wszystkiego przywykną. Ale giry moczyć... jakoś nie mam ochoty. Popatrzeć - owszem

Poprad w Piwnicznej (1)
Poprad w Piwnicznej (1) © salamandra

Taki Poprad pamiętam. Zakola, głazy w nurcie, a wokół Beskidy.

Poprad w Piwnicznej (2)
Poprad w Piwnicznej (2) © salamandra

Przybyło nowych domów na osiedlach wokół i nad Piwniczną. To akurat duża zmiana. Jak te Banie. Drzewiej, pewnie były malutkie Banie. Teraz - jelenie wychodzą na rykowisko, na szosę między nowymi domami. W końcu człowiek zajął ich teren, znaczy się zwierząt. To niech słucha tych jeleni, jak ryczą. Osobiście zazdroszczę - też bym popatrzyła i posłuchała. Ale co? Koniec wakacji. Jelenie zostają na jabłka, a my - do domu. Przez ten tydzień, kiedy tam mieszkaliśmy, a przecież nie wystawałam w oknie godzinami, to i zajączka obserwowaliśmy i lis przemknął... O tym jeleniu, co, to jabłka naszej gospodyni z jabłonek pozjadał już wspomniałam. Wybredny był, z ziemi spadów nie zbierał, gałązki sobie obsmykał. Spryciarz :)

Piwniczna, Banie
Piwniczna, Banie © salamandra




Pasmo Jaworzyny, czyli strzał w dziesiątkę

  d a n e    w y j a z d u 19.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
Poniedziałek, 10 sierpnia 2015 | dodano: 31.08.2015

Piwniczna Zdrój (Banie) - Jarzębaki - Przełęcz Bukowina - Hala Pisana - Wierch nad Kamieniem - Hala Łabowska - Łomnica Zdrój - Banie

Żółtym i czerwonym do schroniska na Hali Łabowskiej. Powrót niebieskim przez Łomnicę i żółtym.

Panorama Pasma Radziejowej i doliny Popradu
Panorama Pasma Radziejowej i doliny Popradu © salamandra

Mega ciepło, ale nie ma co narzekać. W końcu lato. Im wyżej, tym chłodniej, lekki wiaterek; na szlaku dużo cienia i... jagód :)
Beskid Sądecki jest super! Odkrywamy nowe miejsca, na przykład podniebny przysiółek Jarzębaki.

Panorama z Jarzębaków
Panorama z Jarzębaków © salamandra

Kościółek na Jarzębakach
Kapliczka na Jarzębakach © salamandra

W górach sianokosy. Maszyną Ci, tu chyba nie wjedzie; stromo, wysoko. Za to, klimatycznie. Nie ma bel siana z kombajnu - są najprawdziwsze kopy i stogi :) U nas, na Dolnym Śląsku, nie widziane od dawien, dawna. Nie chcę powiedzieć, że skansen. Po prostu nostalgia. Coś, co się pamięta z dzieciństwa, coś, co jest w dobrych wspomnieniach. Coś, za czym serce tęskni. Coś, na widok czego, cała się uśmiecham :)

Krajobraz z sianem
Krajobraz z sianem © salamandra

Będzie sianko
Będzie sianko © salamandra

A na deser... niespodzianka. To jeszcze tak się zbiera siano? Dla później urodzonych, to folklor. Dla mnie - mnóstwo wspomnień. Nigdzie się nie śpieszymy i wspomnienia wracają. Kiedyś, też tak z dziadkiem jeździłam. Na sianie. Wysoko na furze. To były czasy... To se nevrátí, ehh...

Zwózka siana
Zwózka siana © salamandra

No, nie mogę. Najprawdziwszy stóg. Czy można się napatrzeć na zapas?

Stóg siana
Stóg siana © salamandra

Już za to, samo siano, kocham te Beskidy. To jest zapach!

W Beskidzie Sądeckim
W Beskidzie Sądeckim © salamandra

Spoglądam sobie wysoko...

Góry i chmury
Góry i chmury © salamandra

Czasami zerknę pod nogi. Zawsze coś się wypatrzy i bywa, że osobliwego. Przynajmniej dla babki z nizin.

Dziewięćsił bezłodygowy
Dziewięćsił bezłodygowy © salamandra

Ta Piwniczna i Beskidy, to był naprawdę strzał w dziesiątkę :D

W Beskidach
W Beskidach © salamandra

Już jesteśmy wysoko. Na halach - jagody. Mniam, mniam... i będą jeszcze wieczorem do lodów :) No, po prostu raj. Jak, to niewiele człowiekowi potrzeba. Trochę słońca, ciepła, przyrody...

Jagodziny na Hali Pisanej
Jagodziny na Hali Pisanej © salamandra

U celu :) Schronisko na Hali Łabowskiej. Cicho, prawie pusto, tylko parę osób i... NALEŚNIKI Z... JAGODAMI :D

Schronisko na Hali Łabowskiej
Schronisko na Hali Łabowskiej © salamandra

Schodzimy niebieskim szlakiem do Łomnicy. Jak to powiedział pewien turysta, gramolący się z wielkim plecakiem pod górę - jak ktoś myśli, że Beskidy są łatwe, niech przyjedzie tutaj ;) W końcówce, takiej dłuższej, bardzo stromo i naprawdę trudny odcinek. A było sucho...
Super dzień :)



Wielka ucieczka

  d a n e    w y j a z d u 2.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.:0:00 km/h Pr.max: km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
Niedziela, 9 sierpnia 2015 | dodano: 31.08.2015

Od rana jesteśmy już w drodze do Polski. "Już nie chcemy tego południa, tych jaskiń, podziemnych term..." Tak napisałam. Trochę szkoda, ale to nie jest czas na to miejsce. W tej kwestii jesteśmy jednomyślni.
Podróżując na północ, przejeżdżamy przez Słowacki Raj.  Tu też jesteśmy jednomyślni - jednak zatrzymujemy się.
Oto Dobšinská ľadová jaskyňa w obiektywie Kuby:

Dobszyńska Jaskinia Lodowa (1)
Dobszyńska Jaskinia Lodowa (1) © salamandra

Trochę obawialiśmy się, że będzie, jak w Demianowskiej Lodowej. Ale nie. Tutaj lodu jest mnóstwo. Może wiosną więcej, ale i tak byliśmy pod wrażeniem. Lodu grubo, widoczne wieloletnie warstwowanie, sople, draperie i takie tam... inne kształty.

Lodowy stalagmit
Lodowy stalagmit © salamandra

Lodowy stalaktyt
Lodowy stalaktyt © salamandra

Fajnie, że się skusiliśmy. Warto było. Nigdy wcześniej nie widziałam takiej jaskini. w dodatku, ten lód - w sam raz na gorące głowy i upał ;)

Dobszyńska Jaskinia Lodowa (2)
Dobszyńska Jaskinia Lodowa (2) © salamandra

Pewnie inne jaskinie, które zostawiliśmy za sobą tez były ciekawe. Domica, Ochtinská agonitová, Jasovská, Gombasecká... 

Tymczasem, którędy do Polski? Najbliżej, najszybciej przez Piwniczną. Już wczoraj wieczorem, sprawdziliśmy wolne miejsca. Bez dywagacji, zarezerwowaliśmy pierwsze z listy. Last minute. Całkowity spontan. A Piwniczna i Beskid Sądecki - okazały się strzałem w dziesiątkę!



Zimno - ciepłio

  d a n e    w y j a z d u 6.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.:0:00 km/h Pr.max: km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
Sobota, 8 sierpnia 2015 | dodano: 31.08.2015

Ostatnie chwile w Niżnych Tatrach dla Demianowskiej Jaskini Lodowej. Zapatrzyliśmy się na foldery, uwierzyliśmy w reklamy... Szkoda, że nie doczytaliśmy, że najbogatszy w swojej formie lód, utrzymuje się do kwietnia. Toż przecie sierpień.
Demänovská ľadová jaskyňa robi jednak wrażenie "gabarytami" - ogromem grot, szerokością szczelin, wysokością stropów. Zaś szaty naciekowej, zwłaszcza  oszałamiającej - z pewnością nie ma. Pod tym względem jaskinia jest martwa. Nacieki nie przykuwają uwagi, nie błyszczą. A, my - czekamy na lód... Schodzimy coraz głębiej, setki schodów i... jest! Pierwszy lód i... ostatni :D

Ostatni lód
Ostatni lód i chyba najdroższe foto Tomka © salamandra

Teraz, zgodnie z planem, teleportacja z Demianowskiej Doliny w Słowacki Kras.
Jedziemy na południe. Krásnohorská Dlhá Lúka i... zonk! Olaboga... :(
Po pierwsze, że powtórzę za Tuwimem:
Buch - jak gorąco!
Uch - jak gorąco!
Puff - jak gorąco!
Uff - jak gorąco!
Słowacki Kras stanowią płaskowyże o stromych, zalesionych zboczach. Krajobraz zachęcający, ale jak się tam wspiąć? Żar z nieba, temperatura bliska 40 stopniom, skutecznie uniemożliwiają wędrówkę. Ba! Wszelki ruch i aktywność. Być tak blisko lasu i nie móc do niego wejść? Kto by przypuścił?

PN Słowacki Kras (1)
PN Słowacki Kras (1) © salamandra

Gdzieś, w tym lesie, znajduje się osobliwość. Krásnohorská Jaskyňa - obiekt przyrodniczego dziedzictwa z listy UNESCO. W niej - osobliwość w osobliwości - jeden z największych na Ziemi, właściwie pod ziemią stalagnatów. Naciekowa, prawie 33 metrowa kolumna, która dzierży palmę pierwszeństwa w obliczonej wadze i zmierzonej wysokości. Ongiś rekord na miarę Księgi Guinessa. Krasnogórską Jaskinię znaleźliśmy. Wcześniej dowiedzieliśmy się wszystkiego o rezerwacji wejścia. Już przemyśliwaliśmy, jak to odziani w speleologiczne kombinezony, sforsujemy podziemny linowy most... Nie udało się.

PN Słowacki Kras (2)
PN Słowacki Kras (2) © salamandra

Nie udało się, bo... No właśnie. Bo - po drugie (a może to, powinno być po pierwsze...) nasze nowe lokum. Niby świeżo pomalowane ściany, łazienka jest, łóżka są, ale... ten zapach! Capi grzybem, co ja mówię, okropnie capi grzybem. Jedno okienko uchyla się, nie mylić z otwieraniem, na podwórko. Podwórko, jak wiadomo, na całym świecie stanowi centrum życia dziennego i nocnego. Cap nie pozwala spać, korzystamy więc z darmowej lekcji węgierskiego. Madziarzy imprezują, wesolutcy na maksa, ciężko tę ich gadkę pojąć. Wychodzi na to, że angielski - jedyny sposób, żeby się z bratankami porozumieć ;)
Następnego dnia, rano - jesteśmy już w drodze do Polski. Już nie chcemy tego południa, tych jaskiń, podziemnych term...
Rozpieszczeni przez pana Miłosza w Demianowskiej Dolinie? Oj, chyba tak ;)

Aha, jeszcze coś. Ponad Krasnogórską "długą łąką" wznosi się Krasnogórski Zamek. Podobno był piękny. Wyraźnie góruje nad okolicą. Słowacy remontują go po wielkim pożarze. Trzy lata temu, gotycki zamek spłonął. Wyczytałam, że prawdopodobną przyczyną pożaru było przeniesienie ognia z wypalanych traw.

Hrad Krásna Hôrka
Hrad Krásna Hôrka © salamandra



Tri Vody

  d a n e    w y j a z d u 12.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
Piątek, 7 sierpnia 2015 | dodano: 31.08.2015

Kolejny dzień pod znakiem upału. Najlepiej więc... trzymać się wody.

Lúčky - Biela Púť - Vrbické Pleso - Tri Vody - Pod Orlou Skalou -... czyli przez Niżne Tatry ścieżką dydaktyczną. Chwilami dość trudny szlak, stale do góry, ale za to długi odcinek wzdłuż potoku, potem przez las. Woda, cień i chłodek :)

Przy okazji, nie sposób nie zauważyć, że coś jest źle z niżnotatrzańskimi lasami. Przed 6 laty wichura powaliła ogromne połacie na porośniętych świerkami stokach. Połamane i powalone drzewa, Słowacy sprzątają do dziś. Nowe nasadzenia są mieszane. Świerki i jodły. Co prawda, brak lasu poprawia widoczność, ale nie o to chodzi. Ogrom klęski przeraża, las rośnie powoli.
.
Był las
Był las © salamandra

Idziemy wzdłuż potoku Zadná Voda. Dolinka ma swoisty mikroklimat. Sporo cienia, wilgoć i mnóstwo kwiatów. Ostróżki, piołuny, niezapominajki... króluje niebieski, chaber i błękit :)

Kwiaty (i grzyby) doliny potoku Zadná voda
Kwiaty (i grzyby) doliny potoku Zadná voda © salamandra

Wreszcie wchodzimy na Tri Vody. Nasuwa się skojarzenie z naszym Trójmorskim Wierchem. Ale tu nie spotykają się działy wodne, lecz trzy potoki. bardzo przyjemne miejsce. W sam raz na gorący, letni dzień.

Zadná voda)
Zadná Voda © salamandra

Upał rozleniwia, więc może jeszcze tylko jedna ciekawostka. Niespodziewanie na szlaku, taki interes ;)

Kasa, bynajmniej nie fiskalna
Kasa, bynajmniej nie fiskalna © salamandra

Chcesz przejść, nie chcesz moczyć stóp w potoku, to zapłać :D


"Info" na szlaku © salamandra

Myto. Myto za przejście przez ten most:

Bardzo ważny most
Bardzo ważny most © salamandra

Chwila i... już po drugiej stronie :)

Interes się kręci
Interes się kręci © salamandra

Chwilkę sobie poobserwowałam. Za dużo ludzi się nie kręci, ale ktoś tam przechodził. Wszyscy, ale nikt z kasy nie wyskakiwał. Cóż, teraz wiadomo, dlaczego te słowackie szlaki i mostki, często nie są tak wygodne jak ten. Czemu trzeba się przedzierać przez wykroty, brodzić w strumieniach, pilnować łańcuchów... Kasa misiu, kasa... a płacić nikt nie chce :D
Serio, to w Demianowskiej Dolinie jest pięknie, Niżne Tatry są super, a szlaki... wiadomo - różne. Czasem dla kozic, czasem dla niedźwiedzi... Te pierwsze - widzieliśmy, tych drugich nie spotkaliśmy, ale... słyszeliśmy ;)