Marzec, 2015
Dystans całkowity: | 105.35 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 07:00 |
Średnia prędkość: | 15.05 km/h |
Maksymalna prędkość: | 30.71 km/h |
Liczba aktywności: | 3 |
Średnio na aktywność: | 35.12 km i 2h 20m |
Więcej statystyk |
Kwiaty w dolinie Bystrzycy
d a n e w y j a z d u
30.20 km
0.00 km teren
02:00 h
Pr.śr.:15.10 km/h
Pr.max:24.96 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Deszcz, znowu... ale co tam. Warto było się ruszyć. Najbardziej zaskoczyły mnie fiołki :)
Marcowe fiołki © salamandra
I już wiedziałam, że co chwilę będę przystawać... Martwiłam się, że z przebiśniegami będzie już krucho. Niepotrzebnie.
Samotny w zieleni © salamandra
Najpierw był jeden, a potem, to już mój rower sam znalazł miejscówkę.
Się wpasował © salamandra
Bo ja oczywiście, jak zwykle odleciałam. Zawsze mnie cieszą i nigdy nie mogę się napatrzeć. Prawie cały przebiśniegowy sezon przechorowałam, tym bardziej trudno mi było oderwać wzrok. Stałam tak, stałam... i rozdziawiałam dziób.
Jeszcze są © salamandra
Przy okazji, jeszcze takie mokre cudaki. Żółte - w sam raz na Wielkanoc :)
Żółte leśne zawilce © salamandra
Z biegiem Odry do Prężyc
d a n e w y j a z d u
41.25 km
0.00 km teren
02:50 h
Pr.śr.:14.56 km/h
Pr.max:30.71 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Praca, albo grypa, albo studia, albo wiatr... Padało, ale człowiek nie z cukru. A jak się ckni - wytrzymać trudno - mnie się ckniło. Bardzo. To pojechałam. Nad Odrę i od Rędzińskiej - wałem. Jakoś tak... grząsko po deszczu, ale co tam.
W pobliżu ujścia Bystrzycy, postanowiłam zerknąć na to bolsze drzewo, co to je zimą bobry podgryzały. Okazało się, że i owszem - skutecznie.
Nadgryzione i zwalone © salamandra
Leży sobie. Młodsze gałązki pewnie tez ma poobgryzane z kory.
Bobrowe dzieło nad Bystrzycą © salamandra
No i tak dojechałam do Janówka. Deczko się rozpogodziło (tak mi się przynajmniej wydawało), więc zamiast prosto na Pracze, postanowiłam wybrać się do Prężyc. Przy okazji zoczyłam kilometry nowych wałów w okolicy oczyszczalni. Nie za bardzo lubię tamtędy jeździć, ale jakoś przeokropnie nie capiło tym razem. Orientując się wg starego komina z bocianim gniazdem, udało mi się nie zgubić w tej wężowinie inwestycji przeciwpowodziowych, czy jakie one tam są. W każdym razie trafiłam na stary wał i powiem, że lepiej się jechało niż po tej nowej, grząskiej chińszczyźnie. Na wysokości ruin zamku w Urazie, zaczęło padać. Trochę zmokłam, ale najbardziej doskwierał mi brak towarzystwa.
Dziwne... a może nie. Jakoś tak, nieswojo się czułam, zwłaszcza na tych
wałach. W każdym razie, nawet w deszczu, wszędzie pachniało wiosną i gaworząc sama ze sobą, dojechałam do Prężyc.
U celu © salamandra
Chwila na słodkie co nieco, a potem powrót szosą. Prężyce - Gosławice - Brzezinka Średzka - Pisarzowice - Wilkszyn - Marszowice...
Po drodze sarny wypinały białe zadki, bociana w Pisarzowicach jeszcze nie było, albo nie widziałam. Aha i jednak nie odmówiłam sobie leśnych upraw. Dopiero potem, nareszcie do domu, gdzie tymczasem wysprzątane i udka pieczone... mniam, mniam, mmmm... pycha :) Dzięki chłopaki :)
Zaćmienie na górce w Brzezinie
d a n e w y j a z d u
33.90 km
0.00 km teren
02:10 h
Pr.śr.:15.65 km/h
Pr.max:29.15 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Szybki rajd przed pracą na górkę w Brzezinie. No, bo niby zaćmienie... Tak naprawdę, to po prostu nigdzie dawno nie byłam i ckniło mi się niesamowicie. Na górce, bliżej niż Słońce, były sarny.
Sarny na górce w Brzezinie © salamandra
Co do zaćmienia - w pracy też się załapałam. Maska spawalnicza wymiata :D
Campus Grunwaldzki
d a n e w y j a z d u
0.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max: km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Kto by pomyślał... Sama jestem winna swojej, ostatnimi czasy, sporadycznej aktywności rowerowej. Jednak w takie poranki, szczególnie mocno odczuwam różnicę pomiędzy potrzebami serca, a tym, co przyniosła rzeczywistość. Kto by pomyślał, że po latach wrócę do szkoły, znowu na drugą stronę. Welcome Alma Mater. Once again.
Wczoraj, jak ten zakręt, zaliczyłam niemały odlot w czasie, znaczy się przyjechałam do szkoły godzinę za wcześnie. Mały spacer i... szkoda było nie skorzystać ze światła.
Stare i nowe nad Odrą (1) © salamandra
Trochę bliżej © salamandra
Gmach Urzędu Wojewódzkiego © salamandra
Most Pokoju © salamandra
Ponad Odrą w stronę Muzeum Narodowego © salamandra
Most Grunwaldzki © salamandra
Marcowy poranek nad Odrą (1) © salamandra
Marcowy poranek nad Odrą (2) © salamandra
Trochę ciężko... ale nie jest tak całkiem źle wrócić na studia. W każdym razie - jeden semestr już za mną ;)