salamandra prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2016

Dystans całkowity:30.65 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:01:45
Średnia prędkość:8.94 km/h
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:15.32 km i 1h 45m
Więcej statystyk

Czerwone Bagno, czyli trekking w BPN

  d a n e    w y j a z d u 15.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
Piątek, 29 kwietnia 2016 | dodano: 16.05.2016

Leśniczówka „Grzędy” – Ośrodek rehabilitacji zwierząt – niebieskim po kładce przez czerwone Bagno i bagienny bór.
Zaskoczyło mnie to bagno. Spodziewałam się więcej wody. A tu – las, całkiem dorodny bór i nie tylko. Wokół wiosna – takie małe wiosenne deja vu. We Wrocławiu i okolicy, całą leśną wiosnę straciłam, więc okazja, by nadrobić co nieco – znakomita.

Czerwone Bagno
Czerwone Bagno © salamandra

Kładki na Czerwonym Bagnie
Kładki na Czerwonym Bagnie © salamandra

Bór bagienny
Bór bagienny © salamandra


Była uczta
Była uczta © salamandra

Bartne drzewo
Bartne drzewo © salamandra

Dalej czerwonym i czarnym przez wydmy – powrót czerwonym.
Ehh… Powrotną drogę, zdecydowanie wolałabym przejechać rowerem. Marzenie ściętej głowy…Z zazdrością patrzyłam na wszystkich szczęśliwych posiadaczy własnych lub wypożyczonych dwóch kółek. Ledwie się dowlokłam z powrotem do leśniczówki i aż bałam się myśleć, jak zareagują moje leniwe kopyta na następny dzień.
Łosia, niestety, nie spotkaliśmy, tylko śpiącego dzika. Ale na początek – może być ;)



OMW 2016 No1 Las Smoczy

  d a n e    w y j a z d u 15.65 km 0.00 km teren 01:45 h Pr.śr.:8.94 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Kross Level A1
Niedziela, 24 kwietnia 2016 | dodano: 16.05.2016

Zaraz, zaraz… Kiedy to ja byłam ostatni raz na rowerze? Nawet nie pamiętam :/
No, to dziś… pojechałam na zawody. Formy nie ma. Treningów nie było. Rehabilitacja była i odpoczynek. Strach jest.
Udało się wystartować i… ale plama… wstyd.
Nie wiem, jak ja na tę mapę patrzyłam, że w 10 widziałam tylko 1. Zadowolona pojechałam od razu na ostatni punkt. Tuzin minut stracony! Tuzin minut! No dobra, ale jednak daję radę kręcić, więc myślmy pozytywnie. Przynajmniej wiem, gdzie będzie ten ostatni lampion ;) Nieco więc okrężnie docieram do pierwszego punktu. Potem drugi, trzeci… Roweruje się coraz lepiej :)
Przy szóstym i następnych już tego nie powiem. Gira domaga się lżejszego potraktowania. Zwalniam obroty, niższa kadencja… Udało się! Udało! Cały dystans – nawet jeśli zabrzmi to dosłownie, pokonałam. Trasa fajna i ciekawa. Wiosenne, zielone ścieżki. Wiosenny, rozświergotany las :)
Jestem 2/2 W tej sytuacji – pełen sukces. Śnił mi się już DNF, DNS…
PS Jednak w poniedziałek kolano… :/ Znowu :/ Wrr :/

W Smoczym Lesie i okolicach Strachocina
W Smoczym Lesie i okolicach Strachocina; kolaż z wykorzystaniem zdjęć Dominika Mirowskiego © salamandra