Deja vu i świat szronem malowany
d a n e w y j a z d u
27.41 km
0.00 km teren
01:56 h
Pr.śr.:14.18 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Kominiarka, cieple kalesony, dzisiaj ubrałam się trochę przezorniej.
Wjechałam w uprawy i od razu wiedziałam,
że pojadę dalej, że chcę więcej i więcej tego odmienionego świata.
Szron na trawach. Ugory, po których zwykle tylko prześlizguje się wzrok, dzisiaj w zupełnie innej odsłonie.
Szron na trawach © salamandra
Kross też zaczarowany. Wpasował się w rześki poranek.
Otulona mgłą, jadę dalej. Jeśli jest coś takiego, jak zew lasu, to właśnie go poczułam. Cicho i magicznie. W oddali słychać dzięcioła. I nagle... nie wierzę. Z lewej wyjeżdża furmanka :) Taki
widok, zwykły i nie. Koń, wóz... Już zapomniałam. Prawdziwe deja vu.
Kiedyś... Kiedyś u dziadka, z dziadkiem tak jeździłam przez las. Chwila
mignęła. Minęła. Coś z dziecka zostaje w nas na zawsze. Bardzo się wzruszyłam.
Jest coś magicznego w tym zamglonym, oszronionym lesie. Liście buków
brązowe i białe. Delikatne igiełki na brzeżkach. Kropelki wody zaklęte w
igiełkach.
Szron na liściach © salamandra
Czas wracać. Może to tylko suche liście i odrobina wody. Czas wracać. Słońce wychodzi zza chmur. Zmienia igiełki w krople rosy. Syci świat światłem i ciepłem. Dziwny dzień.