U starej wierzby
d a n e w y j a z d u
44.50 km
22.00 km teren
03:20 h
Pr.śr.:13.35 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Było tak: luty, ale
wolna niedziela, bardzo szaro i pochmurno, ale nie bardzo chłodno, czyli… rower
z kąta czas wywlec. Ruszyliśmy z Kubą zdobywać dziki zachód. Tak z
grubsza, w kierunku Miękini. W planach mieliśmy sentymentalną wycieczkę za
Wróblowice, do lasu w okolicy Błoni. Las od naszej ostatniej bytności trochę
się postarzał - wióry lecą bardziej niż w Mokrzańskim.
Tymczasem jednak, w nietkniętych piłą ostępach znaleźliśmy
fajne dziurawe drzewo.
Salamandra w starej wierzbie © salamandra
Całkiem klasyczna miała być ta nasza wycieczka. Jak zwykle –
do lasu. Ale nasze kolarstwo? Oooo, co to, to nie. Nie, nie, nie... Jeśli to
prawda, że „kolarstwo przełajowe obfituje w liczne przeszkody, które zmuszają
zawodnika do schodzenia z roweru i przenoszenia go”, to dziś właśnie tak było. Wprawdzie
z rowerami na plecach nie biegaliśmy, ale co chwilę hyc w błoto, to i owszem. Cośmy
tego błota zasmakowali, to nasze. Ale, w końcu… luty :D
Jakoś doczłapaliśmy do tego lasu. Z sentymentów zaś, niewiele
zostało. To znaczy Kuba orientował się zupełnie nieźle. Ja, to pożal się Boże. Za
wiele nie pamiętałam. Może dlatego tak fajnie się odkrywało nowe – stare ścieżki.
No i jeziorko. Całkiem niespodziewanie wyłoniło się spomiędzy drzew. Zupełnie o
nim zapomnieliśmy. Pokryte zielonym lodem, takie kocie oczko.
Jeziorko w lesie koło Mrozowa © salamandra
Ha! Kotki
też były. Przy okazji, wytropiliśmy pierwsze oznaki wiosny. Bazie :)
Bazie w lesie koło Mrozowa © salamandra
komentarze