salamandra prowadzi tutaj blog rowerowy

Las Malin

  d a n e    w y j a z d u 47.50 km 16.00 km teren 03:15 h Pr.śr.:14.62 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:11.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Kross Level A1
Wtorek, 18 lutego 2014 | dodano: 19.02.2014

 Tak płasko wokół Wrocławia, jak chyba nigdzie. Co prawda Wielka Góra majaczy na horyzoncie i kusi, ba nawet Góry Olbrzymie kuszą, cóż kiedy po pracy za daleko. Ale, są jeszcze Kocie Góry. Tak sobie popatruję czasami w stronę Trzebnickich Wzgórz, że trzeba te koty sprawdzić ;) Tak więc dzisiaj ruszyliśmy z Kubą na północ.

Na początek: widok z mostu na Widawie.

Widawa w Krzyżanowicach
Widawa w Krzyżanowicach © salamandra

Za Widawą, przynajmniej dla mnie, rozpoczyna się rowerowe nieznane. Że mekka szosowców, to wiem, ale co innego wiedzieć, a co innego spróbować. Z Wrocławia wyjechaliśmy drogą na Krzyżanowice. Potem Psary, Kryniczno i Malin. Wieś Malin i las Malin.

Przewodnik już na nas czekał...

Pies przewodnik I
Pies przewodnik I © salamandra

W towarzystwie, ruszyliśmy na małą pętelkę. Wieści gminne niosły, że las jest błotny, co dziś, na szczęście nie okazało się prawdą.
Droga, miejscami gliniasta, czasami piaszczysta, na niektórych odcinkach trochę porozjeżdżana drwalskimi autami, w sumie była niezła. Przewodnik, oczywiście, cały czas przed nami. Merdaniem ogona zachęcał do pośpiechu.

Droga w Lesie Malin
Droga w Lesie Malin © salamandra

Właściwie w tym lesie Malin, to nie wiem, czy są maliny, ale leszczyny na pewno.

Leszczyna w Lesie Malin
Leszczyna w Lesie Malin © salamandra

Tak sobie kręciliśmy, telefony się urywały, a przewodnik zachęcał do zabawy.

Pies przewodnik II
Pies przewodnik II © salamandra

 Tymczasem las znowu zmienił oblicze. Pojawiło się więcej światła i zieleni.

Mchy w Lesie Malin
Mchy w Lesie Malin © salamandra

Zaś pies najnormalniej się zmęczył. Trochę musieliśmy przystanąć. Pies odsapnął, my też. Właściwie, to już myśleliśmy, że mamy tego psa. Zaczęliśmy się martwić, że zechce nas odprowadzić do samego Wrocławia. Jednak w końcu, do domu, to odprowadziliśmy my jego. Odeskortowaliśmy go, z powrotem do Malina. Został przy pierwszym gospodarstwie. Widać etatowy przewodnik :D

W Malinie, zerknęliśmy sobie jeszcze na park.

Staw w parku w Malinie
Staw w parku w Malinie © salamandra

Powrót tą samą drogą. Na chwilę zatrzymaliśmy się tylko na moście Milenijnym. Poszerzanie Odry, kulawo, nie wiem po co, ale idzie.

Półwysep na Odrze
Bystre oko przyuważy, że bobry też pracują, jak to nad rzeką © salamandra

Takoż i my  do pracy. Jeszcze tylko ptysiowe groszki do pieczarkowej. Fajnie mieć trochę wolnego :)




komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa tynie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]