Pół tuzina przez Wartę
d a n e w y j a z d u
47.15 km
26.60 km teren
03:15 h
Pr.śr.:14.51 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Trafił się nam jurajski weekend. Sobota zdominowana przez czasówkę i emocje na krakowskim rynku, za to w niedzielę - czas na rower.
Dość wcześnie, nawet, udało mi się wyjechać. Zegar nad wejściem do kościoła w Działoszynie wskazywał 6.15 Tu, parafianie, to chyba się nie spóźniają ;)
Kościół Marii Magdaleny w Działoszynie © salamandra
Wybrałam drogę w kierunku Bobrownik. W myślach miałam Żabi Staw, po drodze jednak Lisowice.
W lewo na most i Warta, dzisiaj po raz pierwszy.
Warta w Lisowicach © salamandra
Trochę pokręciłam po lesie. Mijając fajne parowy, objechałam górę Zelce i chociaż nie miałam w planie, wróciłam do mostu w Lisowicach. Wszystkiemu winny paśnik numer 3 ;)
Paśnik numer 3 © salamandra
Jadąc sobie sosenkowym borem, lasem mijałam go po lewej stronie. Nagle
patrzę, a tu mam go prawej. Ha! Skoro już zatoczyłam kółko... Warta po
raz drugi. Skręciłam na szosę i tu warto wspomnieć o krzyżach i kapliczkach, których w okolicy jest bardzo dużo. Przy drogach, ścieżkach, po lasach. Każdy pewnie ma swoją historię. Te akurat znajdują się przy drodze do Bobrownik na wysokości Sęsowa i Kapituły. Nigdzie nie znalazłam potwierdzenia, ale najprawdopodobniej, to "krzyże choleryczne". Upamiętniają ofiary epidemii.
Przydrożne krzyże #1 © salamandra
Przydrożne krzyże #2 © salamandra
Zanim staw, przejechałam jeszcze most w Bobrownikach. Zaparkowałam po
drugiej stronie rzeki. Nawet nieźle zagospodarowane miejsce
wypoczynkowe: wiaty, ławy, tablica o miejscowości, boisko do siatki,
stojaki na rowery... ho, ho...
A mnie spodobały się ważki:
Ważka © salamandra
Znowu przez Wartę, a potem żółtym rowerowym, nad Żabi Staw. Grążele już przekwitły, ale żaby były :D
Żabi Staw © salamandra
Żabcia © salamandra
Mała sesja fotograficzna i... nadjechał Kuba. Podzielił się ze mną
uwagami na temat żółtych szlaków. Namówił mnie i postanowiłam, tym razem
żółtym pieszym, pojechać do Przewozu. Po drodze oczywiście spodobała mi
się jakaś inna przecinka, też ją obadałam, przejechałam w te i we wte.
przy okazji, takie cudaki:
Taki cudak, wygląda na prawdziwka © salamandra
Wreszcie dość miałam piachu i na szczęście dojechałam do leśniczówki w Ogroblach. Tu też sympatyczna wiata.
Ławy zachęcały do odpoczynku, tablice przyciągały wzrok - urządziłam
sobie bananowy popas.
Wiata w Ogroblach © salamandra
Potem Warta #5 i Przewóz. Kawalątko asfaltem i
między Toporowem, a Kamionem Warta #6
Zaraz potem kapliczka.
Kapliczka w Kamionie © salamandra
Zjechałam z asfaltu na skrót do Działoszyna i natknęłam się na niezły
podjazd. Tu spotkałam zakręconego bikera, który treningowo zaliczał
codzienną dziesiątkę. Akurat był w połowie - na piątej rundzie. Trochę
pogadaliśmy i chwała niech będzie batonikom z Lidla, bomba nie wybiera
;)
Szlaku, miałam zamiar trzymać się "konnego", ale kross nie koń i wolał
zjechać na rowerowy - zielony. Tym sposobem znowu znalazłam się w
Bobrownikach i potem, już asfaltem, wróciłam do chłopaków.