Miłe świąteczne przedpołudnie?
d a n e w y j a z d u
22.90 km
12.50 km teren
01:40 h
Pr.śr.:13.74 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Nareszcie :) Pod wiatr, ale co tam... nareszcie rower. Byle jaka, ale jazda. Wałami wzdłuż Odry i Bystrzycy. Przy okazji wypatrzyłam niezły bobrowy zgryz. Spodoba się Kubie.
Wracam zadowolona do domu i nagle... Naprawdę są tacy ludzie?! Ano są. Ciągle nie dowierzam. Gówniarz, debil mało powiedziane. Jechałam Stabłowicką, prawie pusto, jedno auto z przeciwka, jedno dojeżdżało Główną z lewej. Szara Skoda. Trep myślał, że jak Główna z nazwy, to główna. Zresztą nie wiem, co myślał. Wiem, co zrobił. Wyraźnie widziałam, zwolnił dojeżdżając, zatrzymał się... a jednak się nie zatrzymał. Milimetrów brakowało, żeby mnie potrącił. Wyrwał i prosto na mnie. Nie wiem, jak mi się udało uskoczyć i się nie wywalić. Naprawdę nie wiem. Lusterko pod ramieniem, uśmiechnięta pindzia wychylona przez okno. Chyba po Pasterce nie wytrzeźwieli. A miało być miło i świątecznie... Świątecznie było. Ale miło? Do czasu. Dopiero na uprawach ochłonęłam. Z reguły wykazuję ograniczone zaufanie. Ale w tym przypadku palant ewidentnie chciał mieć swój udział w wojnie kierowców przeciw rowerzystom. Jest taka? Myślałam, że nie. A jednak. Durnych nie sieją. Sami się rodzą. Ale dlaczego siadają za kierownicę???