Broń na dziki i dobrze wiedzieć, że zające to jeszcze nie fatamorgana.
d a n e w y j a z d u
22.20 km
0.00 km teren
01:30 h
Pr.śr.:14.80 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Czekanko na kuriera... i jest. Nowa kurteczka :) W programie dnia, udało się wykroić chwilę na rower. Jadąc, czułam się trochę jak ten facet, którego sfociłam koło południa ;)
Bielszy od śniegu © salamandra
Nie, no kurtka nie jest biała, ale ten ptak, taki napuszony - zupełnie, jak ja w nowym odzieniu. Pływające ptactwo, to jedyna zwierzyna, jaką dzisiaj udało mi się zatrzymać w kadrze.
Rodzinnie © salamandra
Potem, normalnie - było za ciemno i na zdjęcia za późno.
Kurtka się sprawdziła - ciepła i co najważniejsze, wiatrochronna - super. Jazda pyszna i sporo od domu, zastał mnie taki widok:
Styczniowy zachód w dolinie Bystrzycy © salamandra
Spokojnie mogłam więc sobie odpuścić foty i zająć się obserwacją tego, co bliżej, bo tego, co dalej zwyczajnie, za bardzo nie było widać. Przy tym, miałam okazję do jeszcze jednego testu - światełka. Lampka - świąteczny prezent, okazała się super, hiper reflektorem. Teraz od MNM z pewnością, kurzą ślepotą się nie wymigam. Ale przez leśne uprawy, postanowiłam przejechać bez iluminacji. Szarówka, coś tam jeszcze było widać... Tak sobie rozmyślałam, że najwyżej przy tym wielkim buchtowisku nad stawem, w razie czego, porażę światłem dziki ;) Tymczasem, na szczęście, zamiast dzików, spotkałam trzy sarny. Jechałam pod wiatr i tym sposobem znalazłam się bliziutko, bliziutko... fajne uczucie :) A potem jeszcze styczniowy zając, co przede mną uciekając, pokicał w chaszcze. Dobrze wiedzieć, że zające jeszcze istnieją.