Na tropie czapli
d a n e w y j a z d u
31.25 km
0.00 km teren
02:10 h
Pr.śr.:14.42 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
W mieście, jak w piekarniku. Jeśli na rower, to jedynie rano. Wcześnie, bardzo wcześnie rano. Tak bardzo wcześnie, to mi się nie udało, ale powiedzmy, że rano. Dałam radę o siódmej. Najpierw nad Odrę. Może to nie był najlepszy pomysł - dużo tam odkrytego i już szykował się smażing plażing, ale lubię startować w tym miejscu. Jechać tamtędy, to zawsze, jakby cofnąć czas.
Rano na Ślęzoujściu © salamandra
Przyszło mi na myśl, że rano powinno być fajne światło na Praczach, tam, gdzie kwitnie kukurydza. Może i było, ale chyba wcześniej. W każdym razie, i tak postanowiłam utrwalić to pole z zabytkową architekturą na horyzoncie.
Krajobraz z kukurydzą © salamandra
Cały czas miałam w myśli, żeby sprawdzić czaplę, skoro więc byłam w pobliżu - pojechałam zobaczyć. Była. Dokładnie w tym samym miejscu, gdzie ją widziałam tydzień temu.
Starorzecze Bystrzycy w okolicy Pracz © salamandra
Przy okazji, dowiedziałam się od miejscowych, że czaple są dwie. Już drugi rok bytują w tym miejscu, ale nie mają młodych.
Czaple siedlisko © salamandra
Dwóch nie udało mi się zaobserwować - była tylko jedna. Za to - fajną sobie upatrzyła miejscówkę. I... po raz kolejny - szkoda, że mam taki słaby zoom.
Czapla na gałęzi © salamandra
Ze Stabłowickiej postanowiłam skręcić na zielony most i wiadomo...
ciągnie wilka do lasu. To pojechałam. W Mokrzańskim, jeszcze było troszkę przyjemnego
cienia i rosy, błota też. Zrobiłam małą pętelkę, z niedowierzaniem
wsłuchując się w odgłosy warczących pił i wpatrując się w rozjeżdżone
przez drzeworębów dukty. Nawet droga myszołowa jest zagrożona. Nooo...
nie spodobało mi się to. Temperatura nie rozpieszczała - postanowiłam
wracać.
Na moment tylko zatrzymałam się jeszcze. Przy dojeździe do upraw leśnych, mignęły mi kwiaty w modnym, lipcowym kolorze ;)
Go, go, go Goły!
Erzac, nie słoneczniki, ale też żółte © salamandra
komentarze