salamandra prowadzi tutaj blog rowerowy

Do Wojnowic

  d a n e    w y j a z d u 42.55 km 0.00 km teren 02:45 h Pr.śr.:15.47 km/h Pr.max:30.25 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Kross Level A1
Poniedziałek, 2 listopada 2015 | dodano: 14.11.2015

Wyjątkowo ciepły listopad, w pracy wolne - trzeba korzystać :) Gdzieś mi się tam kołatały w myślach te Wojnowice. Niby niedaleko, ale i nie rzut beretem. Pogoda, jak na listopad wymarzona. W każdym razie - na początek Leśnica i park, a stamtąd do Wojnowic coraz bliżej. Już tylko trzy, może cztery berecie rzuty, w zależności jak komu do Małachowskiego blisko.

Jesienne ostatki nad stawem w Parku Leśnickim
Jesienne ostatki nad stawem w Parku Leśnickim © salamandra

Gdzieś między Żurawińcem, a Mrozowem, uświadomiłam sobie, że jednak będą te Wojnowice. Ale póki co, jesienne pola i kolory, kolory... jesieni. Ciepłe brązy, wszystkie odcienie żółtego i słońce, słońce, słońce...

Jesień na skraju lasu
Jesień na skraju lasu © salamandra

Chwila, i Wojnowice już są. Ciche, spokojne, uśpione.

Zamek w Wojnowicach
Zamek w Wojnowicach © salamandra

Kilka minut odpoczynku i obowiązkowa rundka wokół zamku.

W jesiennych Wojnowicach
W jesiennych Wojnowicach © salamandra

Słońce coraz niżej. Nie ma rady - pora wracać.

Zamek na wodzie
Zamek na wodzie © salamandra

Wojnowice - Wilkostów - Brzezinka - Pisarzowice - Wilkszyn... droga szybko umyka. Na dobranoc, postanowiłam zafundować sobie jeszcze Mokrzański. Skręcam do lasu, azymut na Lisie Jamy, głęboki oddech... Już z daleka widzę, że coś nie teges. Mgła? Coś nie bardzo - za wysoko. Dym! Strażacy, dobre dusze, jednak pozwalają mi przejechać. Pali się ściółka. Mówią, że tylko w tym miejscu, więc może las nie ucierpi srogo. Ale i tak mi żal. Im głębiej w las, tym straży więcej. Dowożą chłopaki wodę z Junackiej. Tylu chłopa - dadzą radę. A ja... palant, choć to nie piątek i nie trzynastego, oczywiście mam aparat, tyle, że kartę pamięci skrywa czytnik mojego laptopa :/ Wewnętrzna pamięć, pomieści zdjęć tyle, co kot napłakał. Z bólem serca usuwam coś tam jesiennego, czyli złotogodzinny pejzaż z drogi do Wilkostowa. Robię, tym sposobem, miejsce dla jednej, jedynej foty reportażowej z pożaru. I co? N i e u d a n a! P o r u s z o n a :/ Jednak wstawiam - innej nie mam. Być na miejscu, mieć aparat i... już nie ma, co rozpamiętywać. Żeby tylko las się ostał. Zmrok zapada, coraz ciemniej wokoło i tak pewnie nic by z tych zdjęć nie było.

Straż pożarna przy Lisich Jamach
Straż pożarna przy Lisich Jamach © salamandra

Wracam do domu. Wieść o pożarze dotarła przede mną. Lotem błyskawicy, rzec by można.




komentarze
salamandra
| 13:05 niedziela, 15 listopada 2015 | linkuj To chyba najcieplejszy listopad jaki pamiętam. A ja, jak zwykle, zaczynam rozkręcać się jesienią. Słonecznie pozdrawiam :)
montana21
| 16:43 sobota, 14 listopada 2015 | linkuj Rzeczywiście 2 listopada była bardzo dobra pogoda. Choć już drugi rok z rzędu najlepszym dniem na najdłuższą wycieczkę okresu jesienno-zimowego jest 11 listopada.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa anico
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]