Dzik, jak malowany...
d a n e w y j a z d u
34.05 km
0.00 km teren
02:15 h
Pr.śr.:15.13 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Nareszcie... nie to, że sobota, ale, że sobota bez szkoły, bez roboty... Ha, haaa! Robota może by się i znalazła, a nawet na pewno, ale wiadomo: nie zając, nie ucieknie. Słoneczko, ach... super. Niebo - niebieskie, koła napompowane, ciuchy na cebulkę i wio!
Widoczność nie najlepsza, ale i tak wszystko pięknie. Tu i ówdzie sarenki, bażanty - kolorowi panowie, szare panie i... nagle, ze dwa metry przed rowerem, zupełnie nie wiem skąd, DZIK. O! Oooo! Potruchtał sobie. Ładny, jak z obrazka. Ale w sumie, dobrze, że sobie pobiegł. Może paręset metrów podjechałam dalej i co? Jednak, jednak są na Złotnikach dzikie świnie. Prawdę pisali ;)
Dzikie świnie © salamandra
Ryją aż miło. Rozglądam się... niewiele do rycia zostało. No, no...
Dzika świnia przy obiedzie © salamandra
Przejechałam mimo świń, nawiasem, wydawały się zupełnie niezainteresowane niczym dookoła, poza jakimiś korzonkami oczywiście.
Ja - ze Złotnik na Jerzmanowo, potem Jarnołtów i dalej - w stronę słońca. W Samotworze skręciłam w moją, do niedawna, jedną z ulubionych szos - do Gałowa. W Bystrzycy woda wysoko. Jeszcze nie dojechałam do mostu na Strzegomce, a serce już miałam ponownie pokrojone. Gdzie jest ten las? Gdzie jest ten mój las? Skutki lipcowej wichury, a raczej trąby, wciąż biją po oczach. Jeno ten dąb się ostał. Potrzaskany, ale stoi. Żyje. Uff...
Dąb koło Samotworu © salamandra
Temperatura - taka sobie była. Koło zera. Gdzie cień - to szron. Gdzie słońce - tam krople na gałęziach. Zimno, ależ skąd - ciepło. Tak mi się przypomniało... wczorajsze spotkanie z Jakubem Rybickim.
Spotkanie z JR © salamandra
Zajrzał do nas, z opowieścią zaiste intrygującą. "Zimne dranie"... na zamarzniętym Bajkale. Gdzieś tam, kiedyś... słyszałam Coś tam się o uszy obiło. Ale to, nie to samo, co wziąć do ręki książkę, poczytać, potem posłuchać, pooglądać. Mróz -30 stopni, wmordewind ponad setkę, a tu dwa zakręty rowerami po lodzie zasuwają. Trzy tygodnie... Teraz, już zawsze będzie mi ciepło. "Po Bajkale" Jakuba Rybickiego - polecam, na zimowe wieczory i nie tylko. Chociaż, może już znacie... ja to... z refleksu nie słynę, często się dowiaduję ostatnia.
komentarze