wiosenny zwierzyniec
d a n e w y j a z d u
44.00 km
0.00 km teren
03:30 h
Pr.śr.:12.57 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Deczko nerwowe negocjacje, na szczęście nie doprowadziły do wojny pokoleń i zgodnie wygramoliliśmy się na słońce.
1 etap - Las Pilczycki - jeszcze królują przebiśniegi.
Najbardziej lubię Las Pilczycki właśnie teraz - wczesną wiosną.
Mój rower chyba też ;)
Później już nie tak. Latem zarasta chaszczami i zapełnia się komarami. A na razie - budzą się biedronki. Chociaż nie, jeszcze śpią.
Zwraca uwagę dużo zwalonych drzew, niektóre naprawdę imponujące. leżą sobie omszałe, niby w puszczy.
2 etap - Las Mokrzański - spadł mi łańcuch, jak dobrze mieć synów :)
Przemknęliśmy koło Wiśniowej Góry i... mały popasik. Dzisiaj pełny bidon - na wagę złota ;)
3 etap - w stronę Wojnowic. Po drodze spłoszyliśmy całkiem sporego koziołka. W pobliżu była ambona, to może dobrze, że umknął do lasu? Jeszcze lepiej, że Kuba zdążył z aparatem.
O! i już Wojnowice i zamek na wodzie.
Wokoło kaczuchy. Chyba przyjemny taki sen do słoneczka :)
I kocur fajowski Tomkowi się udał. Tygrysy lubię najbardziej.
4 etap - lasek Mrozowski. Paśniki i lizawki, to znam. Ale karmnik dla dzików? Pierwszy raz widziałam. Nie mam fotki, ale opiszę. Ziemia zryta, dzikowisko, a na wierzchu mnóstwo porozsypywanych ziaren kukurydzy. Chyba pyszna z tej gleby? Dzikiem w każdym razie w tych ostępach było czuć.
5 etap - urwisko i ciekawy zjazd. Tzn. dla chłopaków ciekawy. Ponieważ do tej pory oni robili najwięcej zdjęć, więc tym razem ja ochoczo zadowoliłam się rolą fotoreportera.
6 etap - powrót przez Brzezinę i Wilkszyn.
Trochę postaliśmy na wahadłach, ale akurat zdążyliśmy wrócić na Mediolan - San Remo. Szkoda, że Fabian nie wygrał, wg mnie najbardziej zasłużył...