podwieczorek u Dagmary
d a n e w y j a z d u
34.00 km
0.00 km teren
02:30 h
Pr.śr.:13.60 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Sobota w robocie... trochę kiszka :(
Ale potem... szybkie gotowanie zupy. Pyszna pomidorowa i już można włączyć licznik.
Najpierw po Violę. Koło stadionu, przecieram ze zdumienia oczy - gdzież to podział się długi jak wążżżżż, gustowny różowy napisik???
Wprawdzie jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale tak jakby ktoś się zabierał za naprawę nowiuśkiego chodnika przy płocie i przy okazji cosik zamierzał uszczknąć z niedoszłego rybowiska Solorza.
Ciężarówa, kopara, panowie w kamizelkach - coś, jakby zasypywanie dziury.
Maślice. Czekam na Violę, czas szybko leci w towarzystwie przystojnego parkingowego. Zerka na mnie trochę z góry, ale cóż.
Potem już razem do lasu. W Mokrzańskim, oczywiście przez Wiśniową Górę. Wreszcie można odetchnąć. Trochę nadlożyłyśmy drogi do Wilkszyna, ale za to, jaką przyjemną wybrałyśmy opcję!
U Dagi czekała cała ferajna i pycha podwieczorek z tiramisu.
Zjawił się też Tomek, tak więc powrót miałyśmy zapewniony z najlepszym przewodnikiem, jakiego można sobie wymarzyć. We trójkę ponownie zaliczyliśmy Wiśniową Górę, a potem Lisie Jamy. Dzięki Tomek :)
Po powrocie jeszcze zakupy i... można myśleć o przytulaśnej podusi. Dobranoc.