Od jakiegoś czasu
d a n e w y j a z d u
20.45 km
0.00 km teren
01:30 h
Pr.śr.:13.63 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
nęciły mnie tablice ustawione po północnej stronie Kosmonautów. Żeby była jasność - te zielone pt. "Lasy Wrocławia". Pełno takich tu i tam. Przy Kosmonautów, też przyuważyłam. Wybrałam się więc spenetrować chaszcze, które, jak głosiły tablice, okazały się terenem upraw leśnych. ????? Hmmm... trochę naciągane te uprawy, ale... niech tam, może i tak.
Chaszcze to chaszcze.
Zwierzyna jakowaś w nich się chowa. Czujne oczy spoglądały trop w trop zza krzaków. Zgrabne sarenki. "Ustrzelone" przez Kubę.
Poza tym, jak to w krzaczorach, sporo ptaków, dużo sójek i takie tam, różne.
Cała okolica poprzecinana rowami, strugi jakieś, trochę wody, co zamach koła, to przepust. Mokro, to i oprócz krzaczorów, kaczory. Kuba pierwszy go zauważył.
Miałam zamiar przyuważyć też budowę nowego szpitala. Przy okazji przyuważyłam raczej, że muszę miasto poznawać na nowo. Takie Stabłowice na ten przykład, zupełnie odmienione. Nowe gmaszyska i budowa na budowie. Szpital to pikuś.
Jego budowa jednak, zapowiadana od ćwierć wieku, faktycznie nareszcie się rozpoczęła. Stałam z rozdziawionym dziobem, więc wiadomo, kto robił zdjęcie.
W drodze powrotnej, czekając na przejeździe, jeszcze na wpół umyty stadion i sąsiedztwo.