takie sobie listopadowe kręcenie z Violą po okolicy i zamach na belfra
d a n e w y j a z d u
24.45 km
0.00 km teren
01:45 h
Pr.śr.:13.97 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Leśne uprawy - Stabłowice za za dnia, ale w deszczu. Woda z kasku kapała, a my sobie GG. Wały o zachodzie, rzec by można złotą godziną. Nawet ładnie się różowiło zamiast nadodrzańskiej szaro - burości. Noc nas złapała, konie kwiczały, dziki chrząkały. Wróciłyśmy do cywilizacji. Maślice nocą.
Większość wypadków zdarza się pod domem. Jakieś gamonie szły całą szerokością ulicy. Świat należy do młodzieży. Chciałam ich boczkiem, przykładnie lewą stroną ominąć. Myśli w czyn, a wtedy dwa zagadane gamonie i cała reszta skręcają... W którą stronę? Oczywiście w lewo. Po hamulcach, jakoś ich nie rozjechałam, równowagę nie całkiem dało się utrzymać, ale na szczęście fikołka też nie było.
Mina gamoni była bezcenna, nawet się na nich nie złościłam. Jak to można psorce nocą pod koła włazić? Łańcuch mi spadł, ale 10 m do chaty, to już doczłapałam i Kuba mi w domu założył.