wieczorne miasto
d a n e w y j a z d u
26.95 km
0.00 km teren
01:35 h
Pr.śr.:17.02 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Nie jeździło się latem, trzeba jesienią ;) Ósemka po okolicy.
Na gruszki do Prężyc.
d a n e w y j a z d u
41.10 km
0.00 km teren
02:25 h
Pr.śr.:17.01 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Pojechaliśmy z Kubą. Z początku mieliśmy trochę złudzeń, że uda się dotrzeć do nowego mostu w Brzegu. Salamandra to jednak stworzenie ciepłolubne, a tu zimno i mgła. Tak więc, cel wykrystalizował się zgoła inny. Przecież zawsze można zajrzeć na gruszki do Prężyc, tylko... trzeba je zabrać ze sobą. Na szczęście zmieściły się do kieszeni :)
Nad Zalewem w Urazie. Cisza i zimny wychów ryb.
na drugą stronę Odry
d a n e w y j a z d u
24.85 km
0.00 km teren
01:40 h
Pr.śr.:14.91 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Przez most Milenijny, dalej wałami do lasu Osobowickiego. To jest las, po którym należy poruszać się w masce przeciwgazowej lub wiedzieć którędy jechać. Ja nie wiedziałam i pola irygacyjne kilka razy dały mi po nosie. Aż dziwne, że tak błąkając się w niewiedzy, trafiłam na wzgórze Kapliczne.
Poza tym, na drugą stronę rzeki wybrałam się z cichą nadzieją, że mordercy drzew jeszcze tam nie dotarli. Nadzieja, jak wiadomo, matką głupich.
panta rhei
d a n e w y j a z d u
32.65 km
0.00 km teren
02:20 h
Pr.śr.:13.99 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Listopadowe baja bongo - aż trudno uwierzyć. Wybrałyśmy się z Violą na leśne wałęsanie. Cicho, pusto... i nawet jeszcze trochę kolorów się uchowało.
Nasze rowery, to wiadomo, same jadą w kierunku Wiśniowej Góry. Bardzo dookoła, w końcu jednak, jak zwykle jesteśmy tam, gdzie trafiają wszyscy ludzie tego lasu.
Nie przestaje mnie zadziwiać, że tu:
kiedyś było tak:
Tak, kiedyś, 100 lat temu w lesie Mokrzańskim (w Wilkszynie?) był "Leśny Zamek". W samym środku lasu była restauracja i chyba nie tylko. Nasz ulubiony zjazd, teraz już nawet nie kociołbowaty, był piękną, brukowaną drogą. Dawne to najwyraźniej były czasy. Z drogi kamień na kamieniu nie został, a z zajazdu, to całkiem nic. Raptem parę schodków i fragment podmurówki. Aż wierzyć się nie chce, że taki był tu kiedyś inny świat.
Wracając, ponownie mijamy most Marszowicki na Bystrzycy.
I teraz, za zielonym mostem, to już naprawdę jest inny świat. Jeszcze tylko uprawy na pocieszenie, a potem to już tylko slalom między marsjanami. Wszak dzisiaj mecz ;)
Ano pora wskoczyć w jesienno - zimowy garnitur
d a n e w y j a z d u
14.55 km
0.00 km teren
01:00 h
Pr.śr.:14.55 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
i powrócić do jazdy nocą. Przytulną szafę opuściły misiowate spodnie, kurtka z membraną, ciepłe rękawiczki i w co tam się jeszcze ubachutać można z przepaści wylazło. Zwłaszcza, że gratis w postaci mokwy i dmuchacza nie był taki znowu przyjemny. Za to jazda w ciepłym ubranku i owszem tak :)
Chwila dla wiewiórek
d a n e w y j a z d u
16.50 km
0.00 km teren
01:00 h
Pr.śr.:16.50 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Jak na miejską jazdę, to nawet może być.
Zwinne bestie. Popatrzy taka, uszy postawi i człowiek już się uśmiecha :)
miejskie zwierzę juczne
d a n e w y j a z d u
15.50 km
0.00 km teren
01:00 h
Pr.śr.:15.50 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Dawno się nie kulałam w stronę centrum. Jakieś takie, to miasto śmierdzące.
Ale wieczór, żeby nie deszcz spadających liści, to można pomyśleć, że letni.
Lisie Jamy z Violą
d a n e w y j a z d u
30.20 km
0.00 km teren
02:00 h
Pr.śr.:15.10 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Zajrzałyśmy do paśnika. Trochę siana już, a może jeszcze jest.
Las Mrozowski
d a n e w y j a z d u
45.00 km
0.00 km teren
03:25 h
Pr.śr.:13.17 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Jesień jest piękna. Niedziela - tylko sobota może być lepsza. Po pracy - super. Tak było: las, złota jesień... Fajnie, gdy młody mężczyzna zaprasza na rower :) Fajnie, gdy własny syn :D
Kuba wymyślił wypad na górkę Mrozowską. Nigdy nie byłam - czemu nie? Po drodze podziwiamy czerwień dębów na uprawach, rudość traw w lesie Mokrzańskim, szelest liści pod kołami i złoto buków. Z takim poetyckim nastrojem nie można zajechać daleko. Na nic deliberacje nad mapą i próby pokonania wpław tego, co nagle wylało się na naszej drodze przed Łąkoszycami.
Widokowe bagienko i takie nawet późnoletnie łąki, stanowiły niezłą całość, ale skutecznie uniemożliwiły nam dotarcie do celu. Wobec tego zamieniliśmy czerwony rowerowy szlak na pieszy zielony. Przez słynne maratońskie rowy zawróciliśmy w kierunku Wojnowic i opuszczonego zamku na wodzie.
Do górki Mrozowskiej nie udało się dotrzeć, ale las Mrozowski, jak najbardziej, był nasz. Korzystając ze wskazówek Tomka, udało nam się trafić w takie miejsce.
Serce zawsze mnie boli na widok wyciętych drzew, ale tym razem, wyrąb odsłonił coś niecoś na horyzoncie. Wierzę chłopakom, że to wzgórza Lubiatowskie.
Może i nic tam osobliwego, a jednak: las, jesień, ciepło słońca i kolorów. Czego chcieć więcej? Może tylko gór. Dzięki Kuba :)
Lisie jamy
d a n e w y j a z d u
27.50 km
0.00 km teren
01:50 h
Pr.śr.:15.00 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A1
Trochę się pokręciłam po Mokrzańskim. W lesie sporo ludzi. Ciągnęło mnie do Lisich jam i... jakoś się odważyłam.
Powrót z Kubą i chorym żołądkiem. Coś mnie nagle złamało, że ledwie się dowlokłam do domu.
Cóż, przymusowa przerwa w rowerowaniu. Tylko, do roboty zwlec się trzeba. Nie ma rady.